Gdy w zeszłym roku Red Bull Racing ogłosił przesiadkę na silniki Hondy, decyzja "czerwony byków" wywołała mnóstwo komentarzy w padoku F1. Wśród ekspertów panowało przekonanie, że stajnia z Milton Keynes popełniła błąd.
Za Hondą ciągnęła się fatalna opinia związana z fiaskiem współpracy z McLarenem. Oba podmioty zawarły sojusz w roku 2015, ale umowę zerwano już po trzech sezonach, bo silniki produkowane przez Japończyków były niezwykle awaryjne i mało wydajne.
Czytaj także: Russell liderem Williamsa dzięki oponom
- Sam byłem bardzo ostrożny w prognozach - powiedział "Motorsportowi" Max Verstappen, który wygrał już w tym roku dwa wyścigi - w Austrii oraz Niemczech. To pierwsze zwycięstwa Hondy w F1 po ponad dekadzie przerwy.
ZOBACZ WIDEO Championship: Grabara nie uchronił Huddersfield przed porażką. Dobry występ nie wystarczył [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
- Wiedziałem, że to wspaniali ludzie i osiągną dobre wyniki. Jednak na początku roku mieliśmy drobne problemy, bo z różnych względów samochód nie był taki, jakiego byśmy oczekiwali. Jednak ciężko pracowaliśmy. Fabryka stworzyła nowe części, zareagowała odpowiednio - dodał Holender.
Zimą Helmut Marko zapowiadał, że Red Bull wygra w roku 2019 co najmniej pięć wyścigów F1 i będzie zagrożeniem dla Mercedesa i Ferrari. Wtedy słowa doradcy Red Bulla ds. motorsportu wyśmiewano. Może się jednak okazać, że Austriak miał rację. Zwłaszcza że w drugiej części sezonu w F1 znajdują się tory, na których "czerwone byki" dobrze sobie radzą.
- Taki kluczowy moment to Austria. Wtedy zyskaliśmy kilka nowych części, a tempo samochodu poprawiło się. Wydaje mi się, że zaczęliśmy też więcej czerpać z silnika Hondy. Teraz oni pchają nieco mocniej, podnieśli swoje limity. Początkowo byli nieco ostrożni. Myślę, że ich podejście było właściwe, jeśli przypomnimy sobie jakie problemy mieli z McLarenem, jaki negatywny PR wtedy się wytworzył - ocenił Verstappen.
Czytaj także: Wehrlein kolejnym kandydatem do jazdy w Haasie
O progresie Hondy najlepiej świadczy fakt, że dzięki silnikom japońskiego producenta Red Bull wygrał już dwa wyścigi w obecnym sezonie F1. Tymczasem Ferrari wciąż czeka na premierową wygraną w roku 2019. Takiego obrotu wydarzeń jeszcze kilka miesięcy temu nikt nie zakładał.