Bernie Ecclestone uważa, że rosnąca liczba rund powoduje, że sport traci swoją wyjątkowość i prestiż. - 16 wyścigów to byłby optymalny układ. Niedługo doprowadzimy do sytuacji takiej, jak w tenisie. Mamy ponad 100 turniejów, z czego tylko 10 się liczy - powiedział były szef F1 w rozmowie z "Auto Motor und Sport".
- Gdybyśmy mieli mniej rund, to organizatorzy płaciliby za nie więcej. Robiliby to, a organizacja weekendu F1 byłaby czymś ekstremalnie prestiżowym. Im więcej wyścigów, tym ta wyjątkowość spada. To powinno być wielkie wydarzenie - wyjaśnił były szef Formuły 1.
Czytaj także: Nicholas Latifi blisko Williamsa
- Nie widzę sensu we wprowadzaniu wielkich zmian. Jeśli wszystko zostałoby tak jak jest, to Formuła 1 wkrótce powróciłaby na swoją wysoką pozycję. Potrzeba tylko czasu. Więcej zyskalibyśmy na powrocie do starego typu silników, niż na zwiększeniu liczby rund. Nie tędy droga - przekazał Ecclestone, który od momentu sprzedaży F1 na rzecz Liberty Media krytykuje nowego właściciela królowej motorsportu.
Czytaj także: Robert Kubica na celowniku Audi
88-latek jest przekonany, że F1 nie potrzebuje ekstremalnie długiego sezonu. - Ostatnie wyścigi były tak ciekawe, jak powinny być. To jest klucz do sukcesu każdego sportu. Nie chodzi o to, by oglądać kierowców co tydzień. Ważne, żeby widowiska były odpowiednie - zakończył Ecclestone.
Problem polega na tym, że już za rządów Ecclestone'a kalendarz F1 rozrósł się do 21 wyścigów. To Brytyjczyk podpisywał umowy na organizację wyścigów w takich miejscach jak Korea Południowa, Indie, Azerbejdżan czy Rosja, za co był powszechnie krytykowany przez wielu ekspertów.
ZOBACZ WIDEO: Mistrzostwa Europy siatkarzy. Muzaj o fantastycznym dopingu kibiców. "Już pod halą widzieliśmy tłumy Polaków. Serce rośnie"