Mattia Binotto zaprzeczył, jakoby ekipa z Maranello planowała zatrudnienie Holendra jako partnera Charlesa Leclerca. Słaba postawa Sebastiana Vettela powoduje, że Ferrari rozgląda się za jego ewentualnym następcą. Nie będzie to jednak najpewniej Max Verstappen.
Obaj kierowcy mają ważne kontrakty ze swoimi zespołami do końca sezonu 2020. Holender nie widzi problemu w byciu partnerem Monakijczyka. - Moglibyśmy jeździć w jednej ekipie, nie miałbym z tym problemu - powiedział niedawno Verstappen.
Czytaj także: Robert Kubica na celowniku Audi
Zwolennikiem takiego rozwiązania nie jest jednak szef Ferrari, Mattia Binotto. - Dwaj świetni kierowcy w jednej ekipie to średni pomysł. Stwarza to sporo kłopotów menedżerom i zespołowi. Lepiej jest mieć lidera i drugiego zawodnika, który jest w stanie wygrywać raz na jakiś czas, jak Hamilton i Bottas w Mercedesie - powiedział Włoch w "La Gazetta dello Sport".
Czytaj także: Nico Hulkenberg blisko Haasa
Binotto może mieć sporo racji. Verstappen ma trudny charakter, który wymaga od teamu pełnego zaangażowania w jego występy. Tymczasem Leclerc już stał się ulubieńcem kibiców Ferrari. Na dodatek jest świetnym kierowcą, który może stać się legendą tego sportu. Taki duet w jednej ekipie mógłby przyczynić się do powstania wielu konfliktów i pogorszenia atmosfery.
ZOBACZ WIDEO: Kubeł zimnej wody wylany na Roberta Kubicę. Mówi o "mniejszej przyjemności"