F1: Grand Prix Singapuru. Lewis Hamilton zaskoczony przegraną z Ferrari. "Nie wiem, skąd ten nagły wzrost formy"

Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Lewis Hamilton
Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Lewis Hamilton

Lewis Hamilton był głównym kandydatem do zwycięstwa w kwalifikacjach F1 do Grand Prix Singapuru. Brytyjczyk musiał jednak uznać wyższość Charlesa Leclerca. - Nie wiem, skąd wziął się tak nagły wzrost formy Ferrari - powiedział mistrz świata F1.

Wprawdzie Charles Leclerc wygrał ostatnie dwa wyścigi F1, ale wpływ na to miała charakterystyka torów w Belgii i Włoszech, gdzie niezwykle ważna jest moc maksymalna. W Singapurze, na niezwykle krętym i wąskim obiekcie, do głosu ponownie miał dojść Mercedes.

Jeszcze w piątek wydawało się, że sytuacja przebiega zgodnie z planem, bo najlepszy czas dnia wykręcił Lewis Hamilton. Jednak w kwalifikacjach aktualny mistrz świata F1 musiał uznać wyższość Charlesa Leclerca z Ferrari. - Nie wiem, skąd wziął się tak nagły wzrost formy Ferrari. I to na torze ulicznym - przyznał wprost Hamilton, cytowany przez "Motorsport".

Czytaj także: Williams nie przyznał się do błędu

Hamilton uważa, że wygrana Leclerca w kwalifikacjach to najlepszy dowód na to, że Ferrari wykonało dobrą robotę z rozwojem modelu SF90 w ostatnich tygodniach. - Nie wiem, w którym miejscu do nich tracimy. W pierwszym sektorze mamy straty, tam mamy kawałek prostej, ale w drugim i trzecim sektorze też są w stanie być na naszym poziomie. Zrobili duży krok naprzód - dodał 34-latek.

ZOBACZ WIDEO Stacja Tokio #3: Uratowana kariera. Tomasz Kaczor wicemistrzem świata

Zdaniem kierowcy Mercedesa, wydarzenia z Singapuru to dowód na to, że jego zespół nie może spoczywać na laurach. - Będziemy naciskać. Przez jakiś czas nie mieliśmy większych aktualizacji, jeśli chodzi o nasz samochód i może dlatego Ferrari znalazło się tak blisko nas - wyjaśnił Hamilton.

Czytaj także: Jakub Przygoński wygrał Jordan Baja

Zaskoczony swoim wynikiem był też Leclerc, bo Ferrari przed przyjazdem na Grand Prix Singapuru zakładało, że weekend F1 na torze Marina Bay będzie dla nich niezwykle ciężki. - Nie spodziewaliśmy się, że rzucimy wyzwanie Red Bullowi czy Mercedesowi. To niespodzianka dla całej ekipy. To tylko pokazuje, jak dobrą robotę wykonała fabryka - podsumował Leclerc.

W niedzielę Hamilton postara się rzucić wyzwanie Leclercowi i przerwać zwycięską passę Monakijczyka w F1. Początek Grand Prix Singapuru o godz. 14.10. Relacja LIVE z tego wyścigu pod tym adresem.

Komentarze (0)