Romain Grosjean w trakcie swojej kariery w F1 wielokrotnie doprowadzał do kolizji z rywalami. Francuz przeżył nawet zawieszenie na jeden wyścig F1, gdy przed laty w sposób bezpardonowy zaatakował Marka Webbera. Dlatego słowa kierowcy Haasa po Grand Prix Rosji wzbudziły chichot w środowisku F1.
Wyścig w Soczi zakończył się dla Grosjeana w czwartym zakręcie, po tym jak trafił go Antonio Giovinazzi. Włoch nie był w stanie uniknąć kontaktu, bo po prawej stronie miał Daniela Ricciardo, który nie pozostawił mu pola manewru.
Czytaj także: Szef Haasa ma problemy. Nazwał sędziego idiotą
- Można było tego uniknąć. Zostawiłem sporo miejsca po prawej stronie. Trzech kierowców w tym zakręcie nie miało jednak prawa się zmieścić. Kto tam zawinił? Pozwolę ci wybrać jednego z dwóch kierowców, którzy znaleźli się na prawo ode mnie - powiedział Francuz dziennikarzowi "Motorsportu".
ZOBACZ WIDEO Stacja Tokio. Karol Zalewski rozpętał burzę. Tomasz Majewski odpowiada
- Ostro harujesz przez cały weekend, aby dobrze ustawić samochód i nagle ktoś zabiera cię z toru w czwartym zakręcie pierwszego okrążenia, podczas gdy cały wyścig liczy ich 53. Nie jestem szczęśliwy z tego powodu. Sędziowie uznali to za incydent wyścigowy, ale ostatnio pierwsze okrążenia są coraz ostrzejsze. Może powinniśmy zachowywać się bardziej jak dżentelmeni zaraz po starcie? Może powinniśmy być bardziej uprzejmi, bo wyścig ma znacznie więcej okrążeń - dodał Grosjean.
W przypadku Grosjeana frustrację spotęgował fakt, że Haas ma spore problemy z tegorocznym samochodem i przeprowadza szereg testów, aby jak najlepiej ocenić jego konstrukcję przed sezonem 2020. Wykluczenie z wyścigu już na pierwszym okrążeniu sprawiło, że Amerykanie nie zebrali zbyt wiele danych.
Czytaj także: Haas chce osiągnąć wyższy poziom dzięki Kubicy
Za to Giovinazzi bronił się przed zarzutami, że mógł uniknąć kontaktu. - Szczerze mówiąc, byłem jak szynka w kanapce. Próbowałem się wycofać, gdy znalazłem się w środku, ale było na to za późno. Myślę, że ani kierowca z lewej strony, ani ten z prawej nie wiedzieli, że ktoś jedzie w środku, bo mnie nie widzieli w lusterkach - podsumował kierowca Alfy Romeo.