Do śmiertelnego wypadku Anthoine'a Huberta doszło pod koniec sierpnia na torze Spa-Francorchamps w Belgii. Ucierpiał w nim również Juan Manuel Correa, który z pełną prędkością uderzył w samochód Francuza. Siła uderzenia była tak duża, że Amerykanin doznał skomplikowanego złamania kończyn i lekarze ciągle walczą o uniknięcie amputacji jednej z nóg.
Tymczasem Formuła 1 zastanawia się nad tym jak poprawić bezpieczeństwo po wypadku Huberta. Z jednej strony prowadzona jest dyskusja na temat stanu torów i asfaltowych poboczy, z drugiej rozmawia się o konstrukcji samochodów.
Czytaj także: Asfaltowe pobocza stały się przekleństwem F1. Czas na kary
- Zostaliśmy zaproszeni do rozmów na temat obecnych przepisów dotyczących wytrzymałości podwozia. Temat zostanie omówiony na kolejnym spotkaniu dyrektorów technicznych F1 - zdradził w "Auto Hebdo" Andrew Green, dyrektor techniczny Racing Point.
Brytyjczyk zdradził, że ewentualnych zmian i poprawy bezpieczeństwa w tym względzie należy oczekiwać najwcześniej w roku 2021. - Jesteśmy dość ostrożni, jeśli chodzi o to, co można zrobić w kontekście sezonu 2020 - dodał, mając na myśli zaawansowane prace nad przyszłorocznymi pojazdami F1.
Czytaj także: Fernando Alonso myśli o powrocie do F1
Green podkreślił, że w motosporcie tragiczne wypadki zdarzały się i nadal będą się zdarzać. Nawet wzmocnienie podwozia w niektórych sytuacjach może być niewystarczające. - Istnieje pewna granica, której nie przekroczymy. W przypadku wypadku Anthoine'a energia jaka wytworzyła się podczas zderzenia była ogromna - podsumował.
ZOBACZ WIDEO: Mistrzostwa świata w lekkoatletyce Doha 2019: Małgorzata Hołub-Kowalik: Taki wynik? Powiedziałabym, że ktoś oszalał!