Haas od początku swojej działalności w F1 jest pod ostrzałem rywali. Takie zespoły jak Williams czy McLaren mają za złe Amerykanom, że kupują oni gotowe części w fabrykach Ferrari i Dallary, a następnie jedynie je składają w całość. Claire Williams sugerowała nawet wielokrotnie, że taka współpraca powinna być zakazana w F1.
Tymczasem przy okazji dyskusji na temat zmian regulaminowych w F1 w roku 2021 niektóre zespoły zaproponowały ideę "open source" (czytaj więcej o tym TUTAJ). Miałaby ona polegać na tym, że ekipy publikowałyby część projektów w internecie i dostęp do nich miałaby każda z zainteresowanych stron.
Czytaj także: Kubica musiał walczyć o udowodnienie swojej pozycji
Gdy Gunther Steiner usłyszał o tej propozycji, wybuchnął śmiechem i oskarżył rywali z F1 o hipokryzję. - Mamy tutaj pewną niespójność. Jak widać, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Niektórzy zdają się mówić "nie chcemy żebyś kupował gotowe części, ale jeśli umieścisz je w internecie, to chętnie je skopiujemy od ciebie" - powiedział Steiner w rozmowie z "Autosportem".
ZOBACZ WIDEO El. Euro 2020: Łotwa - Polska. Bereszyński o swojej pozycji. "Zawsze będę prawym obrońcą. Tam czuję się najlepiej"
Idea "open source" ma zastąpić w F1 standaryzację części. Zespoły nie zgodziły się bowiem na to, aby wybrane elementy samochodów były dostarczane przez podmioty zewnętrzne. Miało to obniżyć cenę i wyrównać stawkę. Ekipy podnosiły jednak argument, że firmy zewnętrzne mogą dostarczać produkty niskiej jakości.
- Ja do tego zawsze podchodzę zrelaksowany - dodał szef Haasa, który zwrócił uwagę na to, że koncepcja "open source" może zostać równie szybko skrytykowana przez niektóre zespoły F1.
Czytaj także: Kierowcy ze środka stawki F1 czują się sfrustrowani
- Może być tak, że ktoś uzna, że nie stać go na opracowanie danej części, która będzie udostępniona w internecie. I wtedy możemy sobie stworzyć kolejny problem, bo ktoś powie, że musimy określić w jaki sposób należy ją produkować - wyjaśnił.
Włoch podkreślił, że momentami ekipy w F1 potykają się o własne nogi. - Sami się potrafimy zakręcić. Staramy się rozwiązać problem, a tworzymy przy tym dwa kolejne. Następnie tworzymy dwie poprawki, w efekcie czego mamy już cztery problemy. Na pewnym etapie już nic nie wiemy - podsumował szef Haasa.