Robert Kubica nie ukończył Grand Prix Rosji, bo Williams postanowił przedwcześnie ściągnąć go do garażu w celu zaoszczędzenia części. Był to pierwszy wyścig F1 w tym sezonie, w którym Kubica nie dojechał do mety. 34-latek na gorąco nie ukrywał rozczarowania decyzją zespołu (czytaj więcej o tym TUTAJ).
Wydarzenia z Soczi sprawiły, że wyjaśnień od Williamsa domagał się nawet Orlen, który wspiera finansowo ekipę z Grove i jest partnerem Kubicy (czytaj więcej o tym TUTAJ). Podczas briefingu z dziennikarzami przed Grand Prix Japonii krakowianin zdystansował się od działań Orlenu i nie chciał komentować tej sprawy.
Czytaj także: Haas, Orlen i Kubica. Puzzle się układają
- Wydarzenia z Rosji były rozczarowaniem z punktu widzenia kierowcy. Byliśmy w takiej samej sytuacji praktycznie od początku sezonu, a przynajmniej w kilku ostatnich wyścigach. W motorsporcie zawsze jest ryzyko, że coś się wydarzy. Jednak jest też kierowca, który jest świadom sytuacji - powiedział Kubica o oszczędzaniu części przez Williamsa, którego wypowiedź cytuje "Motorsport".
ZOBACZ WIDEO: #Newsroom. W studiu Robert Kubica i prezes Orlenu
- Myślę, że od początku roku dobrze sobie radziłem z ratowaniem samochodu, jak się tylko dało. Tak to nazwijmy. Myślę jednak, że z drugiej strony trzeba było zareagować na sytuację, w której się znaleźliśmy. Z perspektywy zespołu, to był właściwy wybór. Jednak nadal to jest rozczarowujące. Zwłaszcza że nie był to pierwszy wyścig sezonu, a z brakiem części borykamy się od dawna - dodał Kubica.
Ostatnie tygodnie nie były udane dla Williamsa. Najpierw w Grand Prix Singapuru swój samochód rozbił George Russell, który zanotował kontakt z Romainem Grosjeanem. Następnie w Grand Prix Rosji młody kierowca rozbił się o bandy po awarii nakrętki koła. To doprowadziło do decyzji Brytyjczyków o wycofaniu Kubicy z wyścigu F1 w Soczi.
- Nie mieliśmy szczęścia. George stracił przednie dwa skrzydła w Singapurze, potem kolejne w Rosji. Całe szczęście, że przytrafiło się to tak późno, bo w innym przypadku musielibyśmy stawić czoła problemowi z brakiem części znacznie wcześniej. Jako zespół musieliśmy zareagować w Rosji i mam nadzieję, że więcej się to nie powtórzy - wyjaśnił Kubica.
Polak zaraz po Grand Prix Rosji mówił, że miał nadzieję, iż ukończy wszystkie tegoroczne wyścigi F1. Dlatego ma on prawo czuć rozgoryczenie, że dwa wypadki Russella doprowadziły do tego, że nie uda mu się zrealizować tego celu.
Czytaj także: Lewis Hamilton nie myśli o transferze do Ferrari
- Ostatecznie liczy się wynik zespołu, mnie też mogło się to przydarzyć. Mieliśmy dużo szczęścia, bo działy się różne rzeczy na pierwszych okrążeniach w tym roku w wyścigach F1. Nad tym nie mamy kontroli. Razem z Georgem mieliśmy szczęście, że nie robiliśmy głupich rzeczy albo też ograniczaliśmy je do minimum. Singapur i Rosja pokazały, że nie byliśmy gotowi na pewne ryzyko. Generalnie nie wydarzyło się nic wielkiego, straciliśmy kilka przednich skrzydeł. To może przytrafić się w każdy weekend - podsumował Kubica.