F1: GP Japonii okazją do testów. Wraca dyskusja o zmniejszeniu liczby treningów w Formule 1

Materiały prasowe / Haas / Na zdjęciu: Romain Grosjean
Materiały prasowe / Haas / Na zdjęciu: Romain Grosjean

W F1 sporo dyskutuje się o zmianach w układzie weekendu wyścigowego i ograniczeniu liczby treningów. Tajfun Hagibis sprawił, że taką sytuację będziemy mieć w Grand Prix Japonii. - To może być ciekawy sprawdzian - uważa Romain Grosjean.

Formuła 1 sukcesywnie wydłuża kalendarz mistrzostw świata. W przyszłym sezonie rywalizacja w F1 składać będzie się z aż 22 rund. Dlatego coraz głośniej mówi się o konieczności zmian w układzie weekendu wyścigowego F1, aby kierowcy i pracownicy zespołów nie spędzali tak dużej ilości czasu poza domem.

Nie wszystkim podoba się jednak idea ograniczenia liczby sesji treningowych. Tymczasem tajfun Hagibis sprawił, że taka sytuacja ma miejsce w Grand Prix Japonii. Ze względów bezpieczeństwa zdecydowano się odwołać sobotni trening i kwalifikacje na torze Suzuka. O pole position kierowcy F1 powalczą w niedzielny poranek, na kilka godzin przed wyścigiem.

Czytaj także: Orlen nadal czeka na wyjaśnienia od Williamsa

Pojawiło się nawet ryzyko, że kwalifikacji w ogóle nie uda się rozegrać. W tej sytuacji o polach startowych zadecydują wyniki treningu. - Poszliśmy na to. Pod koniec sesji użyliśmy właściwego trybu silnika i podkręciliśmy tempo. Gdybyśmy mieli taki układ, że tylko w soboty mamy treningi i one decydują o polach startowych do niedzielnego wyścigu, nie byłoby źle - powiedział Romain Grosjean na łamach "Motorsportu".

ZOBACZ WIDEO: #Newsroom. W studiu Robert Kubica i prezes Orlenu

Odwołanie jednego z treningów przed GP Japonii sprawiło, że w piątek na torze sporo się działo, bo ekipy nie musiały oszczędzać opon. To tylko pokazało, że dwudniowy format weekendu F1 może mieć sens. - Musieliśmy jechać na limicie, mieliśmy zapas ogumienia, a i tak zdołaliśmy ustawić samochód. Do tego wieczorem zaczęła obowiązywać godzina policyjna, więc mechanicy poszli wcześnie spać - dodał kierowca Haasa.

Orędownikiem skrócenia weekendów wyścigowych F1 jest też Daniił Kwiat z Toro Rosso. - To wcale nie jest takie złe. Zaczynamy mówić o znacznie poważniejszych zmianach niż lekka modyfikacja harmonogramu. Może zróbmy w sobotę rano bardzo długi trening, a następnie kwalifikacje. Wszyscy wtedy zaoszczędzą na czasie - ocenił Rosjanin.

Czytaj także: Formuła 1 szykuje się na tajfun. Kubica czeka w hotelu

Podobnie uważa Lewis Hamilton. - To był lepszy piątek niż zwykle. Normalnie mamy dwa komplety opon na sesję i nie możemy jeździć po torze bez przerwy. Teraz było inaczej, skoro odwołano sobotnie przejazdy. To było ciekawe doświadczenie. Kibice oglądali nas bez przerwy w akcji, nie musieli czekać 20 minut zanim wyjedziemy na tor - podsumował kierowca Mercedesa.

Komentarze (0)