Niewiele brakowało, a Sebastian Vettel popełniłby falstart w Grand Prix Japonii. Ostatecznie sędziowie odstąpili od ukarania kierowcy Ferrari za ruszanie się na polu startowym (czytaj więcej o tym TUTAJ), ale jego problemy wykorzystał Valtteri Bottas. Fin wyprzedził Niemca już na dojeździe do pierwszego zakrętu.
Dla Vettela była to fatalna wiadomość, bo po pojechaniu świetnego okrążenia w kwalifikacjach i pobiciu rekordu toru Suzuka, był on głównym kandydatem do zwycięstwa w Grand Prix Japonii. Ostatecznie 32-latek musiał do ostatnich metrów walczyć o zachowanie drugiej pozycji.
Czytaj także: Williams odpowiedział na zarzuty Roberta Kubicy
Vettela nękał bowiem Lewis Hamilton i wydawało się, że wyprzedzenie Niemca jest kwestią czasu. - Podobała mi się walka z nim. Wiedziałem, że jestem dla niego taką siedzącą kaczką, bo byłem wolny w zakrętach i szybki na prostych. Chciałem wykorzystać atuty jakie miałem i to zadziałało - powiedział Vettel w Sky Sports.
ZOBACZ WIDEO: Eliminacje Euro 2020: Polska - Macedonia Północna. Fatalna nawierzchnia na Stadionie Narodowym. Glik unikał odpowiedzi. "Już raz pan od murawy mnie zrugał"
- Jestem pewien, że Lewisowi ta walka aż tak się nie podobała. Dla mnie kluczem było pozostanie przed nim, mimo że momentami byłem wolniejszy - dodał niemiecki kierowca.
Ferrari zmarnowało jednak ogromną szansę, bo startowało do Grand Prix Japonii z pierwszego rzędu. O ile Sebastian Vettel miał problemy na starcie, o tyle Charles Leclerc w pierwszym zakręcie zderzył się z Maxem Verstappenem w drugim zakręcie.
Czytaj także: Williams zadowolony z... dojechania do mety
- Mieliśmy ogromną szansę na dublet, a po pierwszych metrach to wszystko zniknęło. Potem trudno było nam odwrócić sytuację. Nie mogliśmy konkurować z Mercedesem, bo na dystansie wyścigu był szybszy - podsumował Vettel.