Radość Maxa Verstappena z wygrania drugiej sesji kwalifikacyjnej F1 w karierze nie trwała zbyt długo. Początkowo sędziowie mieli nie zajmować się najlepszym okrążeniem 22-latka, który nie zwolnił w końcówce Q3 po wypadku Valtteriego Bottasa. Jednak sam Holender przyznał w jednym z wywiadów, że widział żółte flagi, a mimo to nie zdecydował się zwolnić. Wywołało to natychmiastową reakcję FIA.
W tej sytuacji stewardzi musieli zainterweniować, bo Verstappen zlekceważył kwestię bezpieczeństwa. Nałożono na niego karę przesunięcia o trzy pozycje na polach startowych. Dodatkowo do licencji kierowcy Red Bull Racing dopisano dwa punkty karne.
Czytaj także: Dwa światy w Williamsie. Zespół zadowolony z kwalifikacji
"Sędziowie wyraźnie machali żółtą flagą w feralnym fragmencie toru. Została ona pokazana z wystarczającym wyprzedzeniem" - czytamy w komunikacie sędziów, którzy podkreślili, że jadący tuż za Holendrem Sebastian Vettel dostosował się do wytycznych i znacząco zwolnił na swoim ostatnim okrążeniu.
Kara dla Verstappena jest równoznaczna ze startem z czwartego pola startowego, a na pole position znajdzie się Charles Leclerc z Ferrari. Monakijczyk utworzy pierwszy rząd startowy z Vettelem. Jako trzeci ustawi się Lewis Hamilton.
Czytaj także: Claire Williams odpowiedziała na zarzuty Roberta Kubicy
- To rozczarowujące. Ferrari będzie bardzo szybkie w wyścigu, więc kluczowa okaże się żywotność opon. Mamy jednak dobrze przygotowany samochód. Dlatego czeka nas ekscytująca walka - powiedział Verstappen już po decyzji sędziów.
ZOBACZ WIDEO: Orlen z Robertem Kubicą także poza Williamsem. "Mamy plany. Będziemy dalej w F1"