Od lat zespół Campos z sukcesami startuje w niższych seriach wyścigowych, co zawdzięcza odpowiedniemu zarządzaniu przez Adriana Camposa i jego partnera biznesowego Salvatore Gandolfo. Stąd narodził się pomysł, aby Hiszpanie spróbowali swoich sił w F1 począwszy od roku 2021.
Campos ma już za sobą spotkania z Rossem Brawnem i Chasem Careyem, czyli najważniejszymi osobami w świecie F1. Ponadto zespół zatrudnił Petera McCoola i Bena Wooda, którzy mają doświadczenie w pracy w padoku królowej motorsportu.
Czytaj także: Steiner stara się nie denerwować wynikami Haasa
- 4 grudnia F1 chce zadecydować o nowych zespołach. Do tej pory nie można było formalnie złożyć wniosku o dołączenie do stawki, a warunki na jakich można by to zrobić nie były spisane - powiedział "Blickowi" Gandolfo.
ZOBACZ WIDEO: F1. Robert Kubica o swoich początkach. "Musiałem podkładać poduszki na siedzenie żeby cokolwiek widzieć"
- To samo tyczy się producentów silników. Rozmawialiśmy z Renault i Hondą ws. dostarczania jednostek, ale wszyscy czekają na informacje, bo nikt nic nie wie. Dopiero w grudniu będziemy mogli zadecydować, czy aplikowanie do F1 ma w ogóle sens - dodał Gandolfo.
Hiszpanie uważają, że mają szansę odnieść sukces w F1 dzięki limitowi wydatków na poziomie 175 mln dolarów oraz bardziej sprawiedliwemu podziałowi nagród finansowych. Campos wstępnie wyliczył, że jego ekipa mogłaby liczyć na co najmniej 80 mln dolarów z tych źródeł.
- W takim razie musiałbym zebrać kolejnych 20 mln dolarów, by mieć budżet na poziomie ok. 100 mln dolarów. To realistyczne, ale też interesujące pod względem biznesowym. Mając takie środki można zbudować szybki samochód, co najlepiej pokazał Haas - podsumował.
Czytaj także: Kubica na konferencji prasowej przed GP Brazylii
Kierowcą Camposa w F1 w roku 2021 miałby być Pascal Wehrlein. Niemiec po raz ostatni ścigał się w stawce w sezonie 2017 w barwach Saubera.