F1: rola rezerwowego kluczowa w planie Roberta Kubicy. "Do zobaczenia wkrótce"

Materiały prasowe / Williams / Na zdjęciu: Robert Kubica
Materiały prasowe / Williams / Na zdjęciu: Robert Kubica

- Do zobaczenia wkrótce - powiedział Robert Kubica jednemu z holenderskich dziennikarzy, gdy kończył wywiady po GP Abu Zabi. Polak w roku 2020 ma być rezerwowym w jednej z ekip F1. I to jego nadzieja na kolejny powrót do F1.

Gdy Robert Kubica odpowiadał na pytania dziennikarzy telewizyjnych po GP Abu Zabi, na zakończenie rozmowy z reporterem holenderskiej stacji "Ziggo Sport" rzucił krótkie "do zobaczenia wkrótce". To tylko pokazuje, że chociaż oficjalnie nie podano tego do wiadomości, to Polak jest już po słowie z jednym z zespołów F1.

Kubica jest łączony z dwoma ekipami F1, gdzie miałby pełnić rolę rezerwowego - Racing Point oraz Haasem. W tej chwili ma być bliżej tej pierwszej ekipy. Na oficjalne potwierdzenie kontraktu będziemy musieli jednak poczekać co najmniej do stycznia 2020 roku.

Czytaj także: Robert Kubica o przepłakanych nocach i posiadaniu dzieci

- Jeśli nie będzie mnie w padoku F1, to szanse na kolejny powrót są bardzo małe. Jeśli będę, wszystko może się zdarzyć - powiedział Kubica portalowi RaceFans.net.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Daniela Hantuchova i legendarny hokeista. Media już plotkują

Rola rezerwowego a plan Kubicy

- Trzymam stopy twardo na ziemi. Jestem realistą. Wiem, że znacznie większe są szanse na to, że GP Abu Zabi było moim ostatnim wyścigiem w F1 niż to, że wrócę tu ponownie - dodawał Kubica z innym wywiadów. A jednak, bardzo zależy mu na tym, by nie znikać z padoku F1 i pracować w roli rezerwowego. To jego jedyna szansa.

Warto prześledzić bowiem losy kierowców, którzy z różnych względów wypadali ze stawki F1 w ostatnich latach. Jedynie Esteban Ocon był w stanie wrócić do rywalizacji. Francuz miał jednak trzy atuty. Młody wiek, opinię niesamowitego talentu oraz pozycję rezerwowego w Mercedesie. Obecność na każdym wyścigu F1 w roku 2019 umieszczała go w centrum wszelkiej maści spekulacji transferowych.

Inaczej było z Pascalem Wehrleinem, Stoffelem Vandoornem czy Brendonem Hartleyem. Po tym jak pożegnali się ze swoimi dotychczasowymi zespołami, nie było już im dane wrócić do F1. I to mimo młodego wieku Wehrleina czy Vandoorne'a. Świat F1 pędzi jak oszalały. Niemiec czy Belg nie poradzili sobie z realiami królowej motorsportu, a w kolejce czekały i czekają kolejne talenty.

Kubica jest tego świadom. Dlatego skłonny jest stwierdzić, że GP Abu Zabi mogło być jego ostatnim wyścigiem w F1. Praca w roli rezerwowego pozwala mu jednak nie skreślać definitywnie opcji kolejnego powrotu.

Szansa na wykazanie się

Jeśli potwierdzi się to, że Robert Kubica trafi do Racing Point, to krakowianin zyska szansę wystąpienia w kilku testach i treningach F1 za kierownicą dość konkurencyjnego samochodu. Takiego, który dawał Sergio Perezowi w tym roku możliwość regularnego zdobywania punktów.

Kubica może za sprawą dobrych wyników w testach czy treningach zatrzeć złe wrażenia z Williamsa, bo wielu ekspertów przypięło mu już łatkę kierowcy, który nie posiada tych samych umiejętności, co przed wypadkiem. Świadczą o tym chociażby ostatnie wypowiedzi Felipe Massy (czytaj więcej o tym TUTAJ).

Pod tym względem Kubica jest w lepszej pozycji niż chociażby Nico Hulkenberg, który również pożegnał się z F1 po sezonie 2019. Niemiec nie wyraża zainteresowania pracą w symulatorze czy też pełnieniem roli rezerwowego. Bardziej myśli o rocznym odpoczynku od ścigania. To może być błąd, który sprawi, że Hulkenberg nigdy więcej nie stanie na polach startowych F1.

Młode talenty czekają, ale czy na pewno?

- W przeszłości miałem kontrakt na trzy lata z innym zespołem (Ferrari - dop. aut.), a wylądowałem w szpitalu z uszkodzeniami obejmującymi połowę ciała. Prawie straciłem życie. Dlatego miejmy nadzieję, że teraz będzie inaczej. Nie mam miejsca w F1 w przyszłym roku, ale kto wie? Rzeczy mogą się szybko zmienić - stwierdził Kubica po GP Abu Zabi.

W roku 2021 do F1 na pewno będzie chciała zapukać kolejna generacja młodych kierowców. Kubica ma tego świadomość. Wprost o rywalizacji w królowej motorsportu mówi Mick Schumacher, który ma wsparcie Ferrari. O F1 marzą też Nobuharu Matsushita (związany z Hondą), Zhou Guanyu (Renault) czy Robert Shwartzman (Ferrari). Z tego grona największe szanse może mieć Schumacher, ale i on musi poprawić wyniki, po tym jak zajął dopiero 12. miejsce w "generalce" F2 w minionym sezonie.

Dlatego może się okazać, że po sezonie 2020 do królowej motorsportu nie wejdzie żaden z kierowców młodego pokolenia. Bo niecodziennie pojawia się taki wysyp talentów jak w roku 2018, gdy do F1 awansowali George Russell, Lando Norris i Alexander Albon.

Czytaj także: Robert Kubica żyłą złota dla BMW

Tymczasem w F1 jest co najmniej kilku kierowców, których przyszłość w F1 stanie pod znakiem zapytania na koniec 2020 roku. Sebastian Vettel zbliża się ku rozstaniu z Ferrari i być może końcu kariery, podobnie jak 40-letni Kimi Raikkonen w Alfie Romeo, na emeryturę od co najmniej dwóch sezonów wysyłany jest Romain Grosjean, a póki co wynikami nie broni się też Antonio Giovinazzi.

Dlatego w przyszłym roku mogą w F1 powstać okoliczności sprzyjające kolejnemu powrotowi Kubicy do stawki. Tyle ze trzeba pozostać w padoku, pokazywać się co jakiś czas zainteresowanym zespołom. Kubica ma tego świadomość.

Źródło artykułu: