F1: szef Haasa apeluje o surowe kary. Tak, aby zespoły nie łamały limitu wydatków
Od roku 2021 w F1 obowiązywać będzie limit wydatków na poziomie 175 mln dolarów. Niektórzy twierdzą, że F1 nie będzie w stanie sprawdzać tego, czy zespoły nie przekraczają tego pułapu. Gunther Steiner apeluje o surowe kary za złamanie przepisów.
Cięcie kosztów od razu nie zbawi królowej motorsportu. Bo do pułapu 175 mln dolarów nie będą wliczane m.in. pensje kierowców, wydatki na promocję czy koszty związane z rozwijaniem silników. Oznacza to, że Ferrari czy Mercedes nadal będą posiadać przewagę nad resztą stawki.
Czytaj także: Szef Alfy Romeo oczekuje regularności od kierowców
Dlatego są i tacy, którzy twierdzą, że giganci F1 nadal będą wydawać po 300-400 mln dolarów rocznie i nic się nie zmieni. - Jestem pewny tego, że będziemy w stanie to kontrolować. Bo jak to robi amerykański urząd podatkowy? Oni są w stanie sprawdzać i weryfikować, czy ktoś łamie przepisy - powiedział Gunther Steiner, którego cytuje RaceFans.net.
ZOBACZ WIDEO: F1. Daniel Obajtek zachwycony ze współpracy z Kubicą. "Sama sprzedaż detaliczna wzrosła o 400 milionów złotych!"Czytaj także: Robert Kubica brakującym ogniwem Alfy Romeo
Należy przy tym pamiętać, że Mercedes czy Ferrari mają jeszcze jedną przewagę nad małymi zespołami F1. Produkują samochody osobowe i prowadzą szereg fabryk, w których mogą prowadzić prace związane z F1 i w odpowiedni sposób ukryć to w dokumentacji. Williams czy Haas nie mają takiego przywileju.