Lewis Hamilton ma na swoim koncie sześć tytułów mistrza świata Formuły 1, podczas gdy Michael Schumacher siedmiokrotnie zostawał najlepszym kierowcą globu. Już w tym roku Brytyjczyk może wyrównać osiągnięcie Niemca i razem z nim znaleźć na czele listy wszech czasów F1.
- Każdy z nich ma swój własny charakter - powiedział o Hamiltonie i Schumacherze w "La Gazetta dello Sport" Fernando Alonso. To właśnie Hiszpan przerwał dominację Niemca w F1, zdobywając tytuły w latach 2005-2006. Później przez jeden sezon tworzył duet w McLarenie w Hamiltonem.
Czytaj także: Brudne gierki Schumachera. Były szef Mercedesa zaprzecza
- Schumacher i Hamilton zdominowali F1 ze względu na swoje samochody, co pozwoliło im robić to, co chcieli poza światem Formuły 1. Michael miał więcej dyscypliny, mocniej się przygotowywał do występów, skupiał się na dynamice całego zespołu - dodał Alonso.
ZOBACZ WIDEO F1. Kubica będzie miał pod górkę z Giovinazzim? "Są profesjonalistami. Nie będzie żadnych pretensji"
Co ciekawe, kierowca z Oviedo jest zdania, że Hamilton nie odnalazłby się w innym zespole i nie zdobyłby tylu sukcesów, gdyby nie posiadanie dominującej maszyny Mercedesa. - Ma inny charakter i styl życia niż Michael. Taka postawa nie byłaby właściwa, gdyby miał "normalny" samochód. Jego szefowie nie byliby zbyt szczęśliwi z niektórych zachowań Lewisa - wyjaśnił Alonso.
Hamilton jest bowiem znany ze swojego eksluzywnego stylu życia. W trakcie sezonu, między jednym a drugim wyścigiem, potrafi regularnie latać do Stanów Zjednoczonych i brać tam udział chociażby w pokazach mody. Tymczasem Schumacher słynął z tego, że potrafił spędzać całe dnie w fabryce Ferrari w Maranello. Poprosił nawet władze firmy, by urządziły mu tam siłownię i mógł trenować nie opuszczając budynku.
Czytaj także: Mick Schumacher musi być jak George Russell
Marzeniem wielu kibiców było zobaczenie Hamiltona w barwach Ferrari, bo mógłby on w ten sposób nawiązać do legendy Schumachera. To jednak mało realne.
- Mówienie o transferze Hamiltona do Ferrari jest czymś normalnym. Mam jednak wrażenie, że zespół skupia się na Charlesie Leclercu. Nie sądzę, aby sięgnęli po takiego kierowcę jak Lewis. Ferrari jasno określiło swój kierunek i będą stawiać na młodych i utalentowanych kierowców - skomentował Stefano Domenicali, były szef Ferrari, a obecnie dyrektor generalny Lamborghini.