Grand Prix Azerbejdżanu to jeden z najnowszych wyścigów w kalendarzu Formuły 1. Kontrakt na organizację zawodów w Baku podpisał jeszcze Bernie Ecclestone, za co był powszechnie krytykowany, bo Azerbejdżan nie posiada żadnych tradycji w sportach motorowych. Władze kraju były jednak gotowe zapłacić fortunę za F1 i nieoficjalnie wiadomo, że to najwyższy kontrakt w całej królowej motorsportu.
Jednak jak wynika z audytu agencji PwC, zainwestowane środki w pełni się zwróciły. Od roku 2016 Azerbejdżan miał zarobić na organizacji zawodów 506,3 mln dolarów. Na tę kwotę składają się m.in. zysk sektora hotelarskiego, restauracji czy innych prywatnych przedsiębiorstw.
Czytaj także: Honda i Toyota mogą dołączyć do stawki DTM
W raporcie PwC zysk Azerbejdżanu podzielono na dwie grupy - bezpośredni oraz pośredni. Ten pierwszy wyniósł 300,6 mln dolarów. Składają się na niego wydatki kibiców na hotele, restauracje czy usługi transportowe, a także podstawowe zakupy. W dniach, w których wyścig F1 rozgrywany jest w Baku, sklepy notują bowiem zwiększone obroty.
ZOBACZ WIDEO F1. Czy Robert Kubica ma szansę na udział w wyścigu w sezonie 2020? Ekspert rozwiewa wątpliwości
Zysk pośredni wyniósł nieco ponad 200 mln dolarów. Składają się na niego firmy, które współpracują z F1 przy organizacji wyścigu. Należy bowiem pamiętać, że rywalizacja w Baku odbywa się na torze ulicznym, co wymaga m.in. rozmieszczenia specjalnych band czy też ulokowania tymczasowych trybun. Tego typu prace wykonują lokalne firmy.
Z audytu PWC można się dowiedzieć, że organizacja Grand Prix Azerbejdżanu sprawia, że przed wyścigiem F1 w Baku powstało do tej pory ok. 5-10 tys. krótko- i średnioterminowych miejsc prac.
"Zapewnia to młodym Azerom pracy przy dużym międzynarodowym wydarzeniu, dzięki czemu nowe pokolenie ma niespotykane dotąd możliwości zdobycia doświadczenia zawodowego, a także stanowi ważny krok na drodze do kariery w tym środowisku" - podkreślono.
Ponadto Grand Prix Azerbejdżanu spełniło najważniejsze zadanie, czyli pozytywnie wpłynęło na wizerunek kraju na arenie międzynarodowej oraz zwiększyło świadomość obcokrajowców na temat kultury tego kraju.
Czytaj także: Robert Kubica ma jednego rywala mniej w DTM
"Zwiększyła się też świadomość ludzi, co do Azerbejdżanu i wizerunku nowoczesnego, dynamicznego państwa, które może organizować najważniejsze zawody sportowe" - dodano.
Formuła 1 gości w Baku od roku 2016, a obecny kontrakt wiąże ją z Azerbejdżanem co najmniej do końca sezonu 2023. - Zawsze podkreślaliśmy, że F1 w naszym kraju to coś więcej niż tylko widowisko sportowe. To iskra, która zapala zmiany gospodarcze, społeczne i kulturowe w naszym kraju. Stwarza to ogromne możliwości dla wszystkich mieszkających i pracujących w Azerbejdżanie - skomentował Arif Rahimow, promotor wyścigu F1 w Baku.