F1: diabeł tkwi w szczegółach. Toto Wolff o rozmowach na temat pozostania Mercedesa w stawce
- Chcemy zostać w F1 na lata, ale rozmowy wciąż trwają - powiedział Toto Wolff, szef Mercedesa. 12 lutego ma zebrać się zarząd grupy Daimler, do który należy niemiecki producent samochodów. To on zadecyduje o dalszych startach w F1.
Jednak Toto Wolff nie dopuszcza do siebie czarnych myśli. Szef zespołu F1 robi wszystko, aby pozostał on w F1. W poniedziałek ogłosił podpisanie kontraktu sponsorskiego z firmą Ineos, która rocznie ma wpłacać do budżetu ekipy aż 26 mln dolarów. To drugi najważniejszy darczyńca obok Petronasa, który gwarantuje ok. 40 mln dolarów.
- Jak zawsze mówiłem, jesteśmy w F1 na dłuższą metę. Mercedes udowodnił, że F1 może być świetną platformą do promocji naszej marki. Budujemy samochody wyścigowe i drogowe. Poprzez F1 możemy promować silniki hybrydowe, a nie wykorzystaliśmy tego do tej pory. Powinniśmy na to położyć większy nacisk - powiedział Wolff przy okazji prezentacji umowy z Ineosem.
ZOBACZ WIDEO F1. Kubica będzie miał pod górkę z Giovinazzim? "Są profesjonalistami. Nie będzie żadnych pretensji"Austriak odrzucił spekulacje pojawiające się ostatnio w mediach. - Mam świadomość tego, o czym się pisze, dlatego muszę podkreślić, że F1 jako platforma promocyjna bardzo nam się podoba. Chcemy zostać w F1 na lata, ale rozmowy wciąż trwają. Pewne sprawy muszą zostać rozwiązane - dodał.
Negocjacje pomiędzy Mercedesem a kierownictwem F1 wynikają z tego, że po sezonie 2020 zmienią się przepisy w królowej motorsportu. Mają one być bardziej sprawiedliwe - więcej pieniędzy otrzymywać będą mniejsi gracze. To oznacza utratę pewnych przywilejów, również finansowych, dla takich potentatów jak Mercedes.
- Do ustalenia mamy skomplikowany zestaw umów. W umowie pośredniczą trzy strony - FIA, właściciel F1 oraz zespoły. To wymaga czasu. Diabeł tkwi w szczegółach. Nie chciałbym się zobowiązywać do podania konkretnej daty, bo jest sporo tematów do uzgodnienia. Wolą wszystkich jest, abyśmy się dogadali przed sezonem 2021 - podsumował Wolff.
Czytaj także:
Pieniądz nie śmierdzi. Jak F1 ignoruje prawa człowieka
GP Chin we wrześniu albo październiku. Wszystko z powodu koronawirusa