Co roku zespoły Formuły 1 muszą podjąć trudną decyzję związaną z porzuceniem rozwoju obecnego samochodu. Wtedy przerzucają swoje moce przerobowe na kolejną konstrukcję. Jednak w tym sezonie zadanie zostanie dodatkowo skomplikowane tym, że w roku 2021 czeka nas rewolucja w przepisach F1.
Jeśli zespoły przedwcześnie porzucą rozwój dotychczasowych konstrukcji, odbije się to negatywnie na ich wynikach w sezonie 2020. Jeśli zaś będą przeciągać moment zmiany w nieskończoność, mogą wejść nieprzygotowane w sezon 2021.
- Myślę, że to będzie dylemat dla wszystkich. Mamy pewien plan w Renault i sądzę, że inni działają podobnie. Rozwój w trakcie sezonu będzie skrócony, bardziej skoncentrowany - powiedział "Motorsportowi" Marcin Budkowski, dyrektor wykonawczy Renault.
ZOBACZ WIDEO: Skoki narciarskie. Stefan Kraft lata jak szalony. "Punkty zdobywa krok po kroku"
Francuzi chcą w roku 2020 zająć czwarte miejsce w klasyfikacji konstruktorów F1. Przed nimi toczyć się będzie walka o mistrzostwo pomiędzy Mercedesem, Ferrari a Red Bull Racing. Jeśli któraś z czołowych ekip popełni błąd, może się to dla niej zakończyć fatalnie.
- Z przodu może być bardzo interesująco, jeśli między tą trójką będą niewielkie różnice. Ciekawe będzie to, kto pierwszy wyciągnie wtyczkę i przestawi się na prace pod kątem 2021 roku. Czy Ferrari będzie mieć odwagę to zrobić i zaryzykuje tym samym utratę mistrzostwa na rzecz innego zespołu? - dodał Budkowski.
Równocześnie Polak ma świadomość tego, że w środku stawki kilka zespołów ma chrapkę na czwarte miejsce w tabeli F1, dlatego Renault też nie może spać spokojnie. - Nawet w walce o czwartą pozycję będziemy świadkami gry. Kto pierwszy mrugnie, ten przegra. Ważne jest jednak to, byśmy nie rozproszyli swojej uwagi. Rok 2021 jest ogromnym wyzwaniem, a margines rozwoju przy nowych przepisach naprawdę spory - podsumował.
Dzięki nowym przepisom technicznym w roku 2021 samochody F1 mają znacząco zwolnić. Nowe konstrukcje, za sprawą mocno zmienionej aerodynamiki, mają jednak gwarantować większą walkę koło w koło. Dzięki temu wyścigi powinny być bardziej atrakcyjne dla kibiców.
Czytaj także:
Carlos Sainz rozpoczął rozmowy z McLarenem
Hamilton odpowiedział na zaczepkę Verstappena