O tym, że Red Bull nie zamierza się wycofywać się z Formuły 1 mogły świadczyć ostatnie ruchy firmy. Najpierw podjęto decyzję, by zmienić nazwę drugiego zespołu Toro Rosso na Alpha Tauri, by w tym celu promować firmę odzieżową należącą do "czerwonych byków". Następnie do końca 2023 roku przedłużono umowę z Maxem Verstappenem.
- Czy podpisaliśmy nowe porozumienie z F1? Jeszcze nie - powiedział "Speedweekowi" Dietrich Mateschitz, właściciel producenta energetyków z Austrii.
75-latek zapewnił, że oba zespoły należące do Red Bulla powinny jednak pozostać w F1. - Zostały już tylko detale do ustalenia. Nie spodziewam się żadnych problemów, chociaż czas się kończy. Pamiętam okres, gdy ścigaliśmy się bez jakiegokolwiek porozumienia. Teraz wszystko jest jednak niemal gotowe do podpisu - dodał austriacki miliarder.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Marcin Wasilewski sprawił żonie prezent
Wynegocjowanie nowego porozumienia Concorde, które reguluje zasady funkcjonowania zespołów F1, stało się koniecznością. To efekt zmian, do jakich dojdzie w królowej motorsportu w roku 2021. Za sprawą nowych przepisów technicznych i sportowych, Formuła 1 ma być bardziej wyrównana. Największe zespoły, w tym Red Bull, muszą się liczyć z mniejszymi nagrodami finansowymi. Zyskają za to mniejsi gracze.
Red Bull mocno postawił na promocję poprzez Formułę 1. Oprócz posiadania dwóch zespołów, wyremontował również tor w Spielbergu i nazwał go Red Bull Ring. Dzięki temu zaczęto na nim organizować Grand Prix Austrii. Kontrakt wygasa jednak wraz z końcem z sezonu 2020.
- Wygląda na to, że będziemy dalej współpracować. Zawsze zakładaliśmy, że to długoterminowy projekt. Przedłużyliśmy już umowę z MotoGP o pięć kolejnych lat. Chase Carey, szef F1, lubi bywać w Austrii, podoba mu się współpraca z nami, więc przedłużenie kontraktu nie będzie problemem - stwierdził Mateschitz.
Czytaj także:
Renault zostaje w Formule 1. Nowe władze firmy są na "tak"
Pieniądze w DTM znacznie mniejsze niż w F1