Łukasz Kuczera z Barcelony
Robert Kubica w styczniu został rezerwowym Alfy Romeo. Nie znamy szczegółów umowy, ale wiadomo, że Orlen szukał dla siebie i Polaka zespołu, z którym mógłby się związać według formatu 1+1. Firma z Płocka chce bowiem na dłużej pozostać w F1, by wzmacniać swój rebranding na międzynarodowych rynkach.
Już poprzednia umowa Orlenu z Williamsem była sformułowana według zasady 1+1. Po spełnieniu określonych celów współpraca mogła być kontynuowana również w sezonie 2020. Ponieważ Brytyjczycy znacząco odbiegali formą od reszty stawki i zawodzili oczekiwania Kubicy, nie mogło być o tym mowy. Orlen razem z Kubicą zabrali swoje zabawki z Grove. W przypadku Alfy Romeo może być inaczej.
Nowy symulator kluczowy dla Alfy Romeo
Kubica został zakontraktowany m.in. jako kierowca do rozwoju symulatora. Nad tą maszyną szwajcarsko-włoski zespół pracował przez kilka ostatnich miesięcy i wydał na niego kilkanaście milionów euro. 35-latek będzie spędzać w Hinwil mnóstwo czasu. Jednak nie od razu poznamy efekty jego pracy.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Urszula Radwańska zakończyła wakacje. Wypoczywała w Tajlandii
- Musimy być realistami. Minie co najmniej rok, może nawet półtora, zanim będziemy w stanie wykorzystywać symulator do codziennej pracy - zapowiedział Jan Monchaux, dyrektor techniczny Alfy Romeo.
Samo zbudowanie symulatora bowiem nie wystarczy. Musi on jeszcze być kompatybilny z samochodem. To misja dla Kubicy, aby tak się właśnie stało. Dlatego w środę jako pierwszy usiadł on za kierownicą modelu C39. Ponownie zrobi to w przyszłym tygodniu przy okazji drugiej tury testów F1 w Barcelonie.
Kubica, ani wspierający go Orlen, nie ujawniają jak często zobaczymy go na torze w trakcie sezonu podczas treningów. Ma to być właśnie uzależnione od rozwoju symulatora w Hinwil. Polak za sprawą swojego doświadczenia i wskazówek ma sprawić, by jak najlepiej oddawał on zachowanie prawdziwego pojazdu na torze. Zwłaszcza że w trakcie swojej kariery zdążył poznać kilka wirtualnych maszyn - m.in. Mercedesa, Red Bulla czy Williamsa.
- To będzie długi proces. Musimy rozmawiać z kierowcami, wsłuchiwać się w ich opinie, upewnić się co do obranego kierunku pracy. Tak, aby ten symulator nie był tylko drogą zabawką, czymś w rodzaju PlayStation - dodał Monchaux.
Misja Kubicy
Kubica nie wyklucza powrotu do F1 w roku 2021. Sam w rozmowie z WP SportoweFakty mówił ostatnio, że skoro nie zamknął sobie furtki do królowej motorsportu przed laty po wypadku rajdowym, to nie zrobi tego też teraz. Zwłaszcza że bycie w padoku F1 w roli dość aktywnego kierowcy sprawia, że Kubica nie znika z radarów wybranych ekip.
Istnieje cień szansy, że Kubica po sezonie 2020 zastąpi Antonio Giovinazziego w Alfie Romeo. Jest to uzależnione od występów Włocha, ale też... Micka Schumachera. Niemiec, w przypadku dobrych wyników w Formule 2, będzie aspirować do królowej motorsportu jako podopieczny akademii Ferrari.
Dlatego należy zakładać wariant, w którym Kubica nie wróci do regularnych startów w przyszłym roku. Wątpliwe jednak, aby nawet w takiej sytuacji chciał odejść z padoku. Kierowca z jego doświadczeniem i umiejętnościami zawsze się przyda. Zwłaszcza oferując przy tym wsparcie Orlenu.
Na ten moment nic nie wskazuje na to, by Polacy mieli rozstawać się z Alfą Romeo, choć współpraca dopiero się rozpoczęła. Kubica w tym zespole czuje się jak w domu. W Barcelonie na każdym kroku uśmiechał się od ucha do ucha, z przyjęcia przez zespół zadowoleni są też przedstawiciele Orlenu. To obraz inny o 180 stopni w porównaniu do tego, co przed rokiem obserwowano w przypadku Williamsa.
W tej chwili trudno też oczekiwać, by gdzie indziej zwolniło się miejsce dla Kubicy przed sezonem 2021. Orlen też nie znajdzie lepszej opcji dla sponsoringu tytularnego. Trzymanie się szwajcarsko-włoskiej ekipy może być najlepszą opcją, bo nadal nie wiadomo, czy Alfa Romeo przedłuży kontrakt sponsorski z Sauberem, który jest właścicielem zespołu.
Dlatego też w najgorszym przypadku Kubica w roku 2021 nadal będzie rezerwowym stajni z Hinwil, mającym za zadanie rozwijać symulator. - Obyśmy się spotkali za rok i powiedzieli "jeszcze tylko sześć miesięcy i będziemy mogli w pełni korzystać z tej maszyny" - skomentował Monchaux.
Sam Kubica ma świadomość wyzwania jakie go czeka. - Nie dość, że jesteśmy młodym zespołem, to przyjdzie nam rozwijać nowy symulator. To zajmuje sporo czasu. Mam już tego typu doświadczenia i wiem, że trzeba być przy tym bardzo cierpliwym. W Formule 1 trudno jednak o cierpliwość. Wyścig prowadzi się bowiem nie tylko na torze, ale też w fabryce - powiedział krakowianin.
Czytaj także:
Koronawirus sieje strach w Formule 1
Tak Williams motywuje pracowników na testach