F1. Koronawirus. Rewolucja w przepisach znów odłożona w czasie? Zespoły chcą zaciskać pasa

Twitter / Formula 1 / Na zdjęciu: projekt nowego samochodu F1
Twitter / Formula 1 / Na zdjęciu: projekt nowego samochodu F1

Ledwie kilka dni temu Formuła 1 przesunęła rewolucję w regulaminie na sezon 2022. Tymczasem pojawił się pomysł, by nowe przepisy weszły w życie w F1 w roku 2023. To wszystko przez koronawirusa, który uderzy finansowo w ekipy.

Zespoły Formuły 1 mają świadomość tego, że skutki kryzysu wywołanego przez koronawirusa będą tak ogromne, że minie sporo czasu, zanim uda się im wyjść na prostą. Dlatego pojawiły się obawy, że opóźnienie rewolucji w przepisach F1 o ledwie jeden sezon nie jest wystarczające.

- Rozmawiamy o przesunięciu zmian w regulaminie o jeszcze jeden sezon, bo moim zdaniem podwojenie kosztów w przyszłym roku, aby rozwijać maszyny na sezon 2022 będzie czymś nieodpowiedzialnym - stwierdził w BBC Christian Horner, szef Red Bull Racing.

- Wydaje się, że istnieje między nami rozsądne porozumienie, co do tego, by przesunąć koszty związane z rozwojem nowych konstrukcji na rok 2022 i tym samym wprowadzić rewolucyjne przepisy w sezonie 2023 - dodał Horner.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Urubko pokazuje, co robić podczas epidemii koronawirusa

Już we wtorek FIA zabroniła zespołom rozpoczęcia prac nad maszynami na rok 2022. Zakaz ten będzie obowiązywać do 31 grudnia 2020 roku. W tej sytuacji ekipy miałyby dwanaście miesięcy, by przygotować nowe konstrukcje.

- Najważniejszą rzeczą, jakiej teraz potrzebujemy jest stabilność. Wiemy, że każda zmiana wiąże się z kosztami. Tymczasem musimy zachować jak największą stabilność, jak najwięcej samochodów na polach startowych - stwierdził Horner.

Z powodu koronawirusa F1 ma też ograniczyć limit wydatków w roku 2021. Początkowo miał on wynosić 175 mln dolarów. Szacuje się, że będzie on jednak niższy. Naciskają na to zwłaszcza małe ekipy, które najmocniej odczują skutki kryzysu wywołanego koronawirusem.

Ekipy co roku otrzymają nagrody finansowe od F1. Ich wysokość obliczana jest m.in. na podstawie opłat wniesionych przez organizatorów poszczególnych rund. Tymczasem koronawirus doprowadził już do odwołania ośmiu wyścigów. To oznacza dla każdego zespołu potężne straty.

Czytaj także:
Bernie Ecclestone nie boi się koronawirusa
F1 postawi na wyścigi bez publiczności?

Komentarze (0)