F1. Kolejny pomysł na obniżenie wydatków. Rozwój silników zostanie zamrożony?
Formuła 1 szuka kolejnych sposobów na obniżenie wydatków w trudnych czasach. Najnowsza koncepcja zakłada zamrożenie rozwoju jednostek napędowych. Nie spodoba się to jednak wszystkim zespołom obecnym w F1.
Już teraz jednak wiadomo, że podjęte kroki są niewystarczające. Pierwotnie F1 miała bowiem nadzieję, że uda się jej wznowić rywalizację w maju. To już dawno nieaktualne. Obecny plan zakłada rozegranie pierwszego wyścigu w lipcu, a to oznacza spore straty finansowe.
Według "Autosportu", pojawił się pomysł, aby zabronić dalszych prac nad silnikiem i to w dłuższej perspektywie. Radykalnie obniżyłoby to koszty związane z badaniami i testami jednostek napędowych w fabrykach. Do tego zespoły klienckie zaczęłyby płacić mniejsze kwoty za gotowe maszyny.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: 11-latek z Polski robi furorę w Barcelonie. Zobacz piękne gole Michała ŻukaWśród zespołów nie ma jednak jednomyślności w tej sprawie, przynajmniej na ten moment. Można przypuszczać, że przeciwko zamrożeniu silników opowiada się Ferrari. Włosi musieli w ostatnich miesiącach zmienić konstrukcję swojej maszyny, po tym jak byli oskarżani o łamanie regulaminu przez cały sezon 2019.
Maleją za to szanse na obniżenie limitu wydatków w roku 2021. Jeszcze przed pandemią koronawirusa ustalono go na poziomie 175 mln dolarów. Ostatnio dało się słyszeć głosy, że w obecnej sytuacji powinien wynosić 150 mln dolarów albo nawet mniej.
Do ekip dotarło jednak, że takie obniżenie limitu wpłynie tylko na trzy najlepsze zespoły - Mercedesa, Ferrari i Red Bull Racing. Musiałyby one nagle zwolnić znaczącą część personelu i to w sytuacji, gdy na świecie zaczyna się recesja spowodowana koronawirusem. W efekcie zwolnieni pracownicy mieliby problemy ze znalezieniem innej pracy.
Czytaj także:
Gęstnieje atmosfera wokół Formuły 1
DTM. Kubica ostrzeżony przez rywali