F1. Sir Stirling Moss nie żyje. Motorsport opłakuje swoją legendę

Twitter / Mercedes / Na zdjęciu: sir Stirling Moss
Twitter / Mercedes / Na zdjęciu: sir Stirling Moss

W niedzielę świat motorsportu pogrążył się w żałobie po informacji o śmierci sir Stirlinga Mossa. Brytyjczyk był uważany za najlepszego kierowcę w historii F1 bez tytułu mistrzowskiego na koncie. "Był prawdziwą legendą" - skomentował Jean Todt.

Chociaż nigdy nie zdobył tytułu mistrza świata Formuły 1, był ogromnie podziwiany i szanowany przez kolegów z toru, a następnie przez młodsze pokolenie. Długo nie potrafił zamknąć rozdziału życia związanego z wyścigami, nawet po zakończeniu kariery startując w zawodach legend.

"To bardzo smutny dzień. Stirling Moss opuścił nas po długiej walce. Był prawdziwą legendą motorsportu i pozostanie nią na zawsze. Moje myśli są teraz z jego żoną Suzie, rodziną i przyjaciółmi" - napisał na Twitterze Jean Todt, prezydent FIA.

Todt, zanim podjął pracę w FIA, przez wiele lat szefował Ferrari. Chociaż włoski zespół to dla wielu legenda F1, Moss nigdy nie miał okazji bronić jego barw w królowej motorsportu. "Spoczywaj w pokoju. Prawdziwa legenda i wspaniała osoba. Dla Ferrari, zawsze był wymagającym przeciwnikiem. Nasze myśli są z jego żoną, rodziną i przyjaciółmi" - napisało Ferrari.

Alfa Romeo, w którym rezerwowym jest Robert Kubica, również oddała hołd brytyjskiemu kierowcy. "Prawdziwa sportowa legenda. Nasze kondolencje płyną do jego rodziny i bliskich" - przekazał zespół z Hinwil.

"Świat sportu stracił nie tylko prawdziwą ikonę i legendę, ale także dżentelmena. Zespół i rodzina motorsportowa Mercedesa straciły wspaniałego przyjaciela. Sir Stirlingu, będziemy za tobą tęsknić" - przekazał Mercedes.

To właśnie Mercedes w 2015 roku we współpracy z BBC dał Mossowi okazję, by ponownie wsiąść do samochodu. Brytyjczyk towarzyszył wtedy Lewisowi Hamiltonowi. Tym samym doszło do spotkania dwóch legend F1, choć ten drugi był wtedy dopiero na początku swojej zwycięskiej przygody z Mercedesem. Obecnie Hamilton ma na swoim koncie aż sześć tytułów mistrza świata F1.

Również George Russell, kierowca Williamsa i niedawny zespołowy kolega Roberta Kubicy, złożył kondolencje rodzinie Mossa w mediach społecznościowych. "Miałem przyjemność spotkać go tylko kilka razy, ale to wystarczyło, by zrozumieć dlaczego był tak bardzo szanowany" - skomentował 22-latek.

"Prawdziwa ikona naszego sportu. Nasze myśli i kondolencje kierujemy jego rodzinie i przyjaciołom. Spoczywaj w pokoju" - napisał Williams.

Czytaj także:
Kariera Roberta Kubicy naznaczona pechem
Williams chyli się ku upadłości. Latifi może przejąć zespół

Komentarze (0)