F1. Odwołanie wyścigu to strata 1,5-2 mln euro dla zespołu. Przyszłość Alpha Tauri niepewna

Materiały prasowe / Alpha Tauri / Na zdjęciu: Daniił Kwiat za kierownicą Alpha Tauri
Materiały prasowe / Alpha Tauri / Na zdjęciu: Daniił Kwiat za kierownicą Alpha Tauri

- Odwołanie jednego wyścigu F1 to strata dla zespołu rzędu 1,5-2 mln euro - zdradził Franz Tost, szef Alpha Tauri. Austriak ma spore obawy dotyczące dalszego funkcjonowania ekipy, chociażby ze względu na ryzyko wycofania się sponsorów.

W tym artykule dowiesz się o:

Formuła 1 odwołała już 9 z 22 tegorocznych wyścigów. Szefowie F1 ciągle wierzą, że część z nich uda się rozegrać później w innym terminie, ale niemożliwym będzie utrzymanie kalendarza z 22 rundami. Dla zespołów oznacza to spore straty finansowe.

Na dokładne przedstawienie wyliczeń zdecydował się Franz Tost, szef Alpha Tauri. - Umowy ze sponsorami są skonstruowane w taki sposób, że proporcjonalnie tracimy przychody, jeśli wyścigi nie dochodzą do skutku. Kwota kontraktu jest zmniejszana proporcjonalnie. Odwołanie jednego wyścigu to strata rzędu 1,5-2 mln euro - stwierdził Tost na łamach "Motorsportu".

Obecny zespoły F1 znajdują się w stanie zawieszenia. Ze względu na pandemię koronawirusa zamknięto fabryki, a spora część ekip zdecydowała się na czasowe ograniczenie zatrudnienia i sięgnęła po programy postojowe obowiązujące w danych krajach.

ZOBACZ WIDEO: Do sportu ma przyjść odwilż. Adam Małysz ma sygnały z ministerstwa

F1 ma natomiast nadzieję, że sezon uda się wznowić w lipcu. Wtedy być może do skutku dojdą pierwsze wyścigi, ale bez udziału publiczności. - Jeśli wtedy zaczniemy rywalizację, to będziemy mieć jedno podbite oko. Jeśli nie, sytuacja stanie się krytyczna. Jeśli cały sezon zostanie odwołany, będziemy na ostrzu noża. Jeśli nie uzyskamy żadnych przychodów, czeka nas katastrofa gospodarcza - ostrzegł Tost.

Wyjściem dla ekip, zwłaszcza tych mniejszych, może być ograniczenie wydatków. Obecnie w F1 trwają dyskusje na ten temat. Mniejsi gracze mają naciskać na to, by roczny limit kosztów ustalono na poziomie 100 mln dolarów.

- Nie możemy zakładać, że wszystko będzie funkcjonować normalnie, tak jak do tej pory. Nie możemy mieć takich wydatków jak dotychczas. Proste pytanie. Czy nadal musimy mieć tyle osób pracujących w tunelu aerodynamicznym? Musimy poczekać, by zobaczyć jakie przychody będziemy notować po kryzysie, ile pieniędzy będą oferować sponsorzy. Czy zostaną z nami na pokładzie, czy może odejdą? Jaka będzie sytuacja gospodarcza? Jak poznamy odpowiedzi na te pytania, wtedy będziemy mogli rozmawiać o limicie wydatków - podsumował Tost.

Czytaj także:
Prywatna ceremonia pogrzebowa Stirlinga Mossa
Trudna sytuacja finansowa Williamsa

Komentarze (0)