Azerbejdżan i Rosja to dwa kraje, które mają stosunkowo krótką historię w Formule 1. Zawody w Baku i Soczi pojawiły się w kalendarzu, bo wpłacają jedne z wyższych sum do budżetu F1. Dlatego też nie powinno dziwić, że działacze z tych państw ani myślą organizować "wyścigi widma", jak zaczęło się nazywać imprezy bez fanów.
"Nie bierzemy pod uwagę organizacji wyścigu bez kibiców. Mamy nadzieję, że do końca czerwca pojawią się możliwości i warunki, w których Baku będzie gotowe przyjąć zespoły i fanów F1" - napisano w oświadczeniu promotora Grand Prix Azerbejdżanu.
Wyścig F1 w Baku miał się odbyć 7 czerwca. Został odwołany już kilka tygodni wcześniej, bo ułożenie ulicznego obiektu w stolicy Azerbejdżanu wymaga kilku tygodni pracy. Azerowie chcieli zatem uniknąć sytuacji, w której wyłożą ogromne środki na budowę toru, a następnie ich runda F1 zostanie odwołana.
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Marcin Lewandowski nie rozpacza. "Trzeba się dostosować do sytuacji. To dotyczy całego świata"
W lepszej sytuacji znajdują się Rosjanie, bo mają oni do dyspozycji stały tor wyścigowy położony wokół wioski olimpijskiej w Soczi. Jednak firma Rosgonki, która odpowiada za organizację Grand Prix Rosji, nie wyobraża sobie rundy F1 bez kibiców.
"Jesteśmy gotowi przeprowadzić wyścig z udziałem publiczności w terminie zatwierdzonym przez F1. Będziemy kontynuować przygotowania do siódmego w historii Grand Prix Rosji. Jeśli okoliczności będą tego wymagać, jesteśmy technicznie gotowi na szukanie alternatywy. W takim przypadku nasz kontrakt będzie wymagać ponownej oceny" - napisano w oświadczeniu osób odpowiedzialnych za Grand Prix Rosji.
Publikację obu komunikatów należy potraktować jako formę negocjacji. Nie jest bowiem tajemnicą, że w przypadku organizowania rund F1 bez kibiców na trybunach, promotorzy poniosą wielomilionowe straty. Dlatego Azerom i Rosjanom będzie zależeć na tym, aby zmniejszyć wysokość opłaty wnoszonej do budżetu F1. W przypadku Azerbejdżanu mowa o ok. 60 mln dolarów, Rosjan - 40 mln dolarów.
W pierwotnym kalendarzu F1 wyścig w Soczi widniał z datą 27 września. Teoretycznie możliwe jest zatem dotrzymanie tego terminu. W poniedziałek Formuła 1 przedstawiła bowiem wstępny plan wznowienia sezonu. Na przełomie września i października królowa motorsportu miałaby się odbywać w Eurazji i Azji.
Czytaj także:
Druga fala zachorowań groźna dla przyszłości F1
Aston Martin chce zostać nową potęgą F1