Ferrari zapewniło we wtorek kibicom Formuły 1 mnóstwo emocji, choć tak naprawdę sezon w królowej motorsportu został wstrzymany z powodu pandemii koronawirusa i najwcześniej ruszy na początku lipca. O poranku Włosi poinformowali, że po sezonie 2020 zakończą współpracę z Sebastianem Vettelem, a lada moment mają ogłosić nazwisko jego następcy.
Włoski "Motorsport" poinformował, że wybór został dokonany i padło na Carlosa Sainza. 25-latek miał już zaakceptować warunki zaproponowane przez Ferrari, dlatego też potwierdzenie transferu obecnego kierowcy McLarena spodziewane jest w ciągu najbliższych 48 godzin.
Sainz miał wygrać rywalizację o kontrakt w Ferrari z Danielem Ricciardo. Zadecydowały o tym pieniądze. Obecnie Hiszpan zgarnia niespełna 10 mln euro w McLarenie, a Ferrari ma utrzymać jego pensję na podobnym poziomie. Tymczasem Australijczyk został ściągnięty przez Renault obietnicą zarabiania sporych pieniędzy. Jego roczna pensja wynosi ok. 20 mln euro.
ZOBACZ WIDEO: Dawid Kownacki będzie miał problem z dostosowaniem się do wytycznych ligi ws. koronawirusa. "Czasem porywa cię fantazja"
Gdyby Ferrari chciało ściągnąć do siebie Ricciardo, musiałoby mu zaoferować podobne pieniądze. W tej sytuacji kierowca z Antypodów zarabiałby więcej niż Charles Leclerc, a to właśnie Monakijczyk ma być liderem stajni z Maranello w kolejnych latach. Jego umowa wygasa z końcem sezonu 2024.
Zdaniem szefów firmy z Maranello, Sainz ma być idealnym uzupełnieniem dla Leclerca. Ciągle jest młody, a przy tym ma już spore doświadczenie jak na realia F1. Hiszpan nie powinien mieć też problemów z zaakceptowaniem roli kierowcy numer dwa, jeśli zajdzie taka potrzeba. 25-latek w ciągu najbliższych godzin ma zakomunikować swoją decyzję szefom McLarena i nie będą oni zadowoleni, bo Sainz nie tak dawno otrzymał propozycję przedłużenia współpracy z teamem z Woking o kolejne dwa lata.
Sainz debiutował w F1 w barwach Toro Rosso (obecnie Alpha Tauri), po czym spędził rok w Renault, a następnie trafił do McLarena. W zeszłym sezonie był w stanie zająć szóste miejsce w klasyfikacji generalnej mistrzostw świata F1, co jest jego życiowym sukcesem.
Czytaj także:
Robert Kubica i Nick Heidfeld. Szorstka relacja kierowców
Lewis Hamilton odrzucił ofertę Ferrari