F1. Carlos Sainz na ratunek Barcelonie. Transfer do Ferrari zaważy na losach Grand Prix Hiszpanii

Transfer Carlosa Sainza do Ferrari sprawił, że hiszpańskie stacje telewizyjne zaczęły licytację o prawa do pokazywania Formuły 1. Na tym jednak nie koniec. Sainz może przyczynić się do pozostania Grand Prix Hiszpanii w kalendarzu F1.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
Carlos Sainz Materiały prasowe / McLaren / Na zdjęciu: Carlos Sainz
Ferrari sięgnęło po Carlosa Sainza w idealnym momencie - przynajmniej z punktu widzenia Formuły 1. Właśnie wygasa bowiem umowa na transmisje z wyścigów F1 w Hiszpanii. Jako że 25-latek będzie mieć spore szanse na odnoszenie zwycięstw w czerwonym samochodzie, stacje telewizyjne zaczęły walkę o pozyskanie praw do F1. Szacuje się, że wartość kontraktu telewizyjnego ma wzrosnąć z 65 do 100 mln euro.

Na tym nie koniec. Nie jest tajemnicą, że po sezonie 2020 Grand Prix Hiszpanii miało wypaść z kalendarza F1, bo wyścig w Barcelonie cieszył się coraz mniejszym zainteresowaniem kibiców. Do tego Hiszpanie zaczęli przegrywać licytację z innymi krajami. Chociażby z Holandią, gdzie w zastraszającym tempie rośnie popularność Maxa Verstappena.

- Nie wiem jakie są przyczyny tego, że Barcelona może wylecieć z F1, ale mam nadzieję, że "Sainz w Ferrari" rozwiąże ten problem - stwierdził 25-letni kierowca w rozmowie ze stacją Movistar.

ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Czy mecze piłkarskie są bezpieczne? Specjalista nie ma wątpliwości. "Duńskie badania to potwierdzają"

Sainz podkreślił jednak, że obecnie stara się nie myśleć o roku 2021 i perspektywie jazdy dla Ferrari. - Rozumiem, że ludzie chcą mnie widzieć w czerwieni, walczącego o podia i zwycięstwa. Jednak przed nami ciągle sezon 2020, w trakcie którego będziemy musieli ciężko pracować - dodał kierowca z Madrytu.

Hiszpan, podobnie jak przed rokiem, planuje na okres sezonu przeprowadzkę na Wyspy, aby mieć bliżej do fabryki McLarena w Woking. - Zaczynam myśleć tylko o moim wyjeździe do Wielkiej Brytanii. Temat Ferrari schowałem głęboko w szufladzie. Skupiam się w 100 proc. na McLarenie. Wszyscy w tym zespole są dla mnie bardzo mili. Nawet szefowie firmy i akcjonariusze pogratulowali mi transferu do Ferrari. Nie mogę o tym zapomnieć - stwierdził Sainz.

Formuła 1 ma wznowić rywalizację w lipcu - wtedy dojdzie do dwóch wyścigów na terenie Austrii. Biorąc pod uwagę, że ostatnia runda F1 miała miejsce na początku grudnia 2019 roku, to jedna z dłuższych przerw w historii królowej motorsportu.

- Nie ścigaliśmy się na poważnie od grudnia, ale szybko pokażemy je z powrotem. Nie sądzę równocześnie, aby po wznowieniu rywalizacji było więcej wypadków. Jesteśmy kierowcami F1, mamy odpowiednią porcję umiejętności. Bardziej bym się obawiał problemu fizycznego, bo tyle miesięcy bez siedzenia za kierownicą samochodu mocno na nas wpłynie. Szyja czy brzuch mocno oberwą - skomentował Sainz.

- Pierwsze wyścigi nie będą łatwe pod względem fizycznym. Do tego kalendarz F1 będzie mocno napięty. Dlatego będziemy wręcz zniszczeni fizycznie. Oby jednak udało się odjechać jak najwięcej wyścigów, nawet jeśli średnio wierzę w realizację w 100 proc. przedstawianych planów - podsumował ciągle obecny kierowca McLarena.

Czytaj także:
Walka o prawa do pokazywania Formuły 1
Eksperci wątpią w sens powrotu Fernando Alonso

Czy Carlos Sainz odniesie sukces jako kierowca Ferrari?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×