Sebastian Vettel po sezonie 2020 straci miejsce w Ferrari, a decyzja Włochów wywołała efekt domina w świecie Formuły 1. Szybko okazało się, że włoski zespół zakontraktował w miejsce byłego mistrza świata Carlosa Sainza, zaś miejsce zwolnione przez Hiszpana w McLarenie zajmie Daniel Ricciardo.
- Byłem trochę zaskoczony tym, że Ferrari postanowiło się pożegnać z Vettelem. Jeśli jednak w związku obie strony nie żyją najlepiej, to lepiej go zakończyć - powiedział Robert Kubica, cytowany przez gpblog.com, wspominając nieporozumienia pomiędzy Vettelem a Ferrari w zeszłym sezonie F1.
Kubica uważa, że Ferrari już dawno zadecydowało o losach Vettela, a najlepszym potwierdzeniem tego jest to, że tak szybko ogłoszono kontrakt Sainza. - Myślę, że decyzja została podjęta dawno temu. Ferrari słynie z tego, że odpowiednio planuje każdy ruch, robi wszystko z wyprzedzeniem. Pieniądze nie mają z tym nic wspólnego - dodał rezerwowy Alfy Romeo.
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Mistrz olimpijski jest strażakiem. Zbigniew Bródka opowiedział o pracy w czasach zarazy
O ile rozstanie z Vettelem nie zaskoczyło ekspertów, o tyle wybór Sainza już tak. Wśród dziennikarzy panował bowiem pogląd, że dla Ferrari opcją numer jeden jest Daniel Ricciardo. - Transfer Sainza można uznać za odważny wybór. To jest kierowca, który nigdy nie był w zespole z czołówki F1. To może stanowić problem, jeśli Ferrari ma walczyć o zwycięstwa - skomentował Kubica.
- W mojej opinii Bottas czy Ricciardo zapewniali Ferrari większe bezpieczeństwo. W ostateczności fajnie, że jednak postawili na Sainza. Ten wybór ma plusy i minusy - podsumował Kubica, który sam posiadał kontrakt na starty w Ferrari w sezonie 2012, ale jego plany pokrzyżował fatalny wypadek rajdowy w lutym 2011 roku.
W tej chwili nie wiadomo, jak dalej potoczą się losy Vettela w F1. Z czołowych ekip tylko Mercedes posiada wolne miejsce w swoich szeregach na sezon 2021. Dodatkowo problemem jest wysoka pensja czterokrotnego mistrza świata F1. Obecnie Vettel zarabia ok. 35 mln euro w Ferrari i liczy, że nowy pracodawca zagwarantuje mu podobne pieniądze.
Czytaj także:
Najważniejszy sezon w karierze Bottasa
Brytyjczycy boją się o Williamsa