Liberty Media, jako właściciel Formuły 1, konsekwentnie dąży do tego, by zmienić oblicze dyscypliny. Ma być ciekawiej i bardziej emocjonująco dla kibica. Dlatego od kilku miesięcy Amerykanie lansują pomysł wyścigów kwalifikacyjnych z odwróconą kolejnością na polach startowych.
Pomysł jest prosty. Zamiast tradycyjnych kwalifikacji, w soboty mielibyśmy 30-minutowy wyścig, do którego najlepsi kierowcy ustawialiby się na końcu stawki. Mieliby zatem niewiele czasu, aby przebić się do przodu i zapewnić sobie dobrą pozycję startową. To z kolei przekładałoby się na większe emocje w niedziele, bo najlepsi nie startowaliby z pole position.
Pomysł testowego wprowadzenia wyścigów kwalifikacyjnych w roku 2020 zablokował Mercedes, który uważa go za sztuczne tworzenie emocji w F1. Wszystko wskazuje jednak na to, że Formuła 1 wróci do swojej koncepcji już za kilka miesięcy.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: niesamowita metamorfoza byłej pływaczki. Internauci są zachwyceni
- Wyścigi kwalifikacyjne są nadal w naszych planach na rok 2021 - powiedział w rozmowie z oficjalnym serwisem F1 Ross Brawn, dyrektor sportowy Formuły 1.
F1 w przeforsowaniu nowego pomysłu pomóc może czas. Jako że do inauguracji sezonu 2020 zostało niewiele czasu, to wprowadzenie wyścigów kwalifikacyjnych wymagało zgody wszystkich zainteresowanych ekip. W przypadku zmian przed sezonem 2021 wystarczy zwykła większość głosów.
Czytaj także:
Lewis Hamilton zaatakował rząd Hiszpanii
DTM. Czy Kubica będzie miał się gdzie ścigać w roku 2021?