Bernie Ecclestone, wypowiadając się ostatnio w CNN na temat kampanii Black Lives Matter i zaangażowania w nią Lewisa Hamiltona, stwierdził, że "czasem czarni są większymi rasistami niż biali". Te słowa byłego szefa Formuły 1 rozwścieczyły Hamiltona oraz obecne kierownictwo królowej motorsportu.
W obronie Ecclestone'a stanął jednak Willy T Ribbs. Amerykanin w roku 1986 testował Brabhama i miał szansę zostać pierwszym czarnoskórym kierowcą w historii F1. - Bernie chciał mnie wtedy w bolidzie, chciał abym awansował do F1 - powiedział Ribbs w CNN.
Zdaniem 65-latka, który ostatecznie zrobił karierę w IndyCar i NASCAR, Ecclestone nie był winien temu, że pod koniec lat 80. nie otrzymał on kontraktu na starty w F1.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: pokazali, jak na nartach skakać do wody
- Brabham był wtedy sponsorowany przez firmy z Włoch. Dlatego chcieli mieć w zespole kierowców z tego kraju. Całkowicie to szanuję i nie mam z tym żadnego problemu - dodał Ribbs.
Ostatecznie Formuła 1 doczekała się pierwszego czarnoskórego na polach startowych w roku 2007, gdy do stawki trafił Hamilton. Wówczas królową motorsportu rządził Ecclestone. - Moim celem było dotarcie do F1. W ostateczności to jednak Bernie umieścił pierwszego czarnoskórego w tym sporcie. Za to należy mu się szacunek - podsumował były amerykański kierowca.
Tymczasem przez F1 toczy się fala zmian, która ma doprowadzić do wyrównania szans osób wykluczonych. Formuła 1 stworzyła akcję #WeRaceAsOne, której celem jest wspieranie m.in. czarnoskórych czy przedstawicieli społeczności LGBT. Z kolei Mercedes przemalował swój bolid na czarno, by w sezonie 2020 zwracać uwagę na konieczność walki z rasizmem.
Czytaj także:
Rosną szanse Roberta Kubicy w Alfie Romeo
Alex Zanardi przeszedł kolejną operację