Ferrari nie błyszczało już podczas zimowych testów Formuły 1, które pod koniec lutego odbyły się w Barcelonie. Tempo modelu SF1000 było na tyle słabe, że Włosi plasowali się za Mercedes i Red Bull Racing. Pojawiały się jednak głosy, że stajnia z Maranello celowo maskowała swoje tempo.
W okresie kwarantanny inżynierowie Ferrari mieli podjąć decyzję o sporych zmianach w konstrukcji tegorocznej maszyny. Wprowadzenie w życie nowych przepisów w związku z COVID-19, które sprawiają, że przy bolidzie może pracować mniejsza liczba mechaników, wyhamowały tempo rozwoju Ferrari.
Efekt jest taki, że Włosi nie zdążyli przygotować wszystkich aktualizacji na Grand Prix Austrii. - W ten weekend bolid będzie w takiej samej konfiguracji, jaką mieliśmy podczas testów w Barcelonie. Nie oznacza to, że nic nie robiliśmy przez te kilka miesięcy. Po prostu, wyhamowały nas surowe procedury związane z COVID-19 oraz obowiązkowe zamknięcie fabryki - przekazał Mattia Binotto, szef Ferrari.
ZOBACZ WIDEO: Orlen nie rezygnuje ze wspierania polskiego sportu w czasie kryzysu. "Zwiększyliśmy na to budżet o prawie 100 procent"
- Prawda jest taka, że wyniki zimowych testów F1 sprawiły, że zmieniliśmy kierunek rozwoju maszyny. Zwłaszcza w kwestii aerodynamiki. Opracowaliśmy nowy program wiedząc, że nie wszystko będzie gotowe na pierwszy wyścig. Naszym celem jest wprowadzenie aktualizacji na Grand Prix Węgier, czyli trzeci wyścig F1 sezonu (19 lipca - dop. aut.) - dodał Binotto.
Brak poprawek w maszynie Ferrari sprawia, że Charles Leclerc i Sebastian Vettel będą mieć spore problemy z walką o czołowe lokaty w Grand Prix Austrii. Lepszym tempem powinna dysponować konkurencja z Mercedesa i Red Bull Racing.
- Wiemy, że w tej chwili nie mamy najszybszego pakietu. Wiedzieliśmy to już zanim wyruszyliśmy w marcu do Australii i to się nie zmieniło. W Austrii musimy jednak najlepiej wykorzystać swoją szansę. Potem zostaje nam czekać na Węgry, gdzie dzięki nowemu pakietowi będziemy mieć większe szanse - podsumował szef Ferrari.
Czytaj także:
Rosną szanse Roberta Kubicy w Alfie Romeo
Alex Zanardi przeszedł kolejną operację