Mercedes przez lata korzystał ze srebrnej kolorystyki w Formule 1 i innych sportach motorowych, przez co niemiecką firmę zaczęto określać mianem "srebrnych strzał". Jednak na kilkanaście dni przed startem nowego sezonu F1 stajnia z Brackley postanowiła przemalować bolidy na czarno. Wszystko po to by wesprzeć ruch Black Lives Matter i walkę z rasizmem.
Jak się okazuje, w siedzibie ekipy F1 nie przemyślano do końca zmiany malowania. Niemieckie media podają, że inżynierowie z Brackley mają obawy, co do tego czy pojazdy Lewisa Hamiltona i Valtteriego Bottasa nie będą się przegrzewać.
Mercedes miał problemy z odprowadzaniem ciepła już w poprzednich sezonach i na tym polu był słabszy niż Ferrari czy Red Bull Racing. Dlatego zmiana malowania mu nie pomoże - czarny kolor powoduje większe nagrzewanie się karoserii.
ZOBACZ WIDEO: Piłka nożna. Grzegorz Krychowiak: Jeżdżę na trening z uśmiechem na twarzy
- Czy będziemy mieć problemy z przegrzewaniem się bolidów? Dobre pytanie. Komunikacja i sprawy marketingowe są bardzo ważne, ale jeśli nowa kolorystyka utrudni nam pracę i zmniejszy wydajność, to nie będzie dla nas dobra wiadomość - powiedział gazecie "Ilta Sanomat" Toto Wolff, szef Mercedesa.
Gdy w ubiegłą niedzielę rozgrywano GP Austrii, w Spielbergu mieliśmy ok. 30 st. C. Wprawdzie Mercedes w trakcie wyścigu miał problemy z niezawodnością, ale uszkodzenia skrzyni biegów w bolidach Bottasa i Hamiltona nie były spowodowane przegrzewaniem się podzespołów.
Wolff zapewnił, że Mercedes dokonał symulacji, z których wynikało, że w takiej temperaturze bolid pomalowany na czarno powinien sprawować się tak samo, jak ten utrzymany w srebrnej kolorystyce. Co jednak się wydarzy, gdy temperatura będzie wyższa? Wszakże w sierpniu w Hiszpanii czy na początku września we Włoszech możemy mieć grubo powyżej 30 st. C.
- To będzie dla nas wjazd na nieznane terytorium - dodał Wolff.
Czytaj także:
Alex Zanardi przeszedł kolejną operację
Sebastian Vettel w ogniu krytyki