Ostatnie miesiące dla Haasa są niczym przejażdżka kolejką górską. Rok 2018 dał Amerykanom piąte miejsce w klasyfikacji generalnej konstruktorów Formuły 1, a niewiele brakowało, a mały zespół zostałby nawet czwartą siłą w F1. Sezon 2019 miał być jeszcze lepszy, a okazał się fatalny. Ekipa wyprzedziła tylko Williamsa, co nie było wielkim wyczynem, a na dodatek straciła partnera tytularnego w postaci firmy Rich Energy.
Dlatego już zimą spekulowano, że Gene Haas może się pozbyć swojego biznesu, bo amerykański milioner chce ograniczyć wydatki na F1. Sytuację skomplikowała pandemia koronawirusa, ale wówczas Gunther Steiner zapewniał, że wprowadzone z powodu COVID-19 surowe restrykcje finansowe i niższy limit wydatków doprowadzą do tego, że Haas zostanie w F1.
Po dwóch wyścigach F1 nie jest to takie pewne. Haas znów ma bowiem olbrzymie problemy ze zdobywaniem punktów. Dość powiedzieć, że obok Williamsa jest jedynym zespołem, który nie punktował jeszcze w sezonie 2020.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: pokazali, jak na nartach skakać do wody
- Gene Haas nie będzie zainteresowany Formułą 1, jeśli jego zespół będzie przedostatni albo ostatni. Nawet nie musiałem go o to pytać. Po prostu to wiem, bo go dobrze znam - powiedział ostatnio w "BT" Kevin Magnussen, kierowca Haasa.
Haas w tej chwili ma ogrom problemów do rozwiązania. Jako że nowe przepisy ograniczyły liczbę komponentów, które można kupić u innego producenta, Amerykanie musieli opracować układ hamulcowy na własną rękę i mają z nim olbrzymie kłopoty, co było widać w GP Austrii i GP Styrii. Dodatkowo ekipa straciła na mocy wskutek słabszego silnika Ferrari.
Biorąc pod uwagę, że część stawki F1 sprzeciwia się sojuszom pomiędzy większymi i mniejszymi zespołami, Haas w niedalekiej przyszłości będzie musiał konstruować na własną rękę kolejne podzespoły. To bez wątpienia nie wpłynie pozytywnie na konkurencyjność Amerykanów.
Haas pod koniec 2019 roku próbował namówić do współpracy Roberta Kubicę i Orlen, oferując Polakowi rolę rezerwowego, a płockiej firmie pozycję partnera tytularnego zespołu. Kubica odrzucił jednak tę ofertę, uznając ją za mało konkurencyjną i wybierając propozycję Alfy Romeo. Wydaje się, że Kubica w tej sytuacji miał nosa.
Kierowcami Haasa są Kevin Magnussen oraz Romain Grosjean. Ich kontrakty wygasają z końcem sezonu 2020. Duńczyk i Francuz zapewniają amerykańskiej ekipie wsparcie finansowe na poziomie kilku milionów euro rocznie. Niewykluczone jednak, że Haas poszuka w ich miejsce innych kierowców i decydować będzie w tym względzie ich portfel.
Czytaj także:
Alfa Romeo zmierza w dobrym kierunku
Koronawirus pojawi się w padoku F1 wcześniej czy później