Słabe wyniki w Formule 1 w ostatnich latach oraz pandemia koronawirusa uderzyły w Williamsa. Dlatego zespół, w którym jeszcze przed rokiem startował Robert Kubica, znalazł się na rozdrożu. Gdyby nie poszukiwania nowego inwestora, najpewniej w ciągu kilku lat Williams zniknąłby z F1.
Od formalnego ogłoszenia gotowości sprzedaży firmy minęło kilka tygodni. Faworytem do przejęcia stajni z Grove wydaje się być Michael Latifi. Kanadyjski miliarder, ojciec Nicholasa - jednego z kierowców Williamsa, wpłacił do budżetu teamu ok. 40 mln dolarów. Udzielił też mu pożyczki w wysokości nieco ponad 30 mln dolarów na początku pandemii COVID-19.
- Jesteśmy zadowoleni z procesu poszukiwania nowego inwestora i postępów poczynionych w tym zakresie - powiedziała "Motorsportowi" Claire Williams, nie zdradzając przy tym żadnych nazwisk.
ZOBACZ WIDEO: Kolarstwo. Tour de Pologne pierwszym wyścigiem etapowym w sezonie. "Zgłaszają się wielkie nazwiska!"
- Zgłosiło się do nas wielu bardzo ciekawych, potencjalnych inwestorów. Właśnie z nimi rozmawiamy. Są to biznesmeni z najwyższej półki, dlatego jesteśmy zachwyceni. Proces trwa. Od razu zakładaliśmy, że to wszystko zajmie nam od trzech do czterech miesięcy, więc ten okres jeszcze nie minął - dodała szefowa Williamsa.
Niewykluczone, że ostatecznie rodzinie Williamsów uda się zachować pakiet większościowy akcji firmy, a nowy inwestor nabędzie jedynie określony procent udziałów. - Williams to spółka giełdowa, który musi działać zgodnie z pewnymi zasadami, które wyznaczają prawo oraz rynek. Szukamy inwestora, po prostu. Może to być sprzedaż pakietu mniejszościowego, możemy sprzedać komuś pakiet większościowy, a możemy też pozbyć się wszystkich udziałów - wyjaśniła Brytyjka.
- Mamy różne opcje na stole i to najważniejsze. Decyzja należy do zarządu firmy, gdy już konkretne oferty zostaną przedstawione - podsumowała Williams.
Czytaj także:
Dobre wieści z Alfy Romeo ws. Kubicy
Claire Williams dumna z Russella i zespołu