Po sezonie 2020 możemy być świadkami sporych zmian w Alfie Romeo, bo z końcem roku wygasają umowy Antonio Giovinazziego i Kimiego Raikkonena. Od pewnego czasu wiadomo, że na miejsce Włocha i Fina czyhają Robert Kubica oraz Mick Schumacher. Polak obecnie jest rezerwowym stajni z Hinwil, a Niemiec miał okazję w zeszłym roku testować bolid szwajcarsko-włoskiej ekipy.
Schumacher jest w o tyle komfortowej sytuacji, że prawo obsadzenia jednego fotela w Alfie Romeo ma Ferrari, a 21-latek należy do akademii talentów włoskiego producenta.
Kubica i Schumacher zyskali jednak nowego konkurenta. Jest nim Robert Shwartzman. Aktualny mistrz Formuły 3 świetnie odnalazł się w Formule 2 i wielu ekspertów jest pod wrażeniem jazdy 20-latka z Rosji w dotychczasowych wyścigach. Młody kierowca triumfował w rundach rozgrywanych na torze w Austrii i na Węgrzech, dzięki czemu jest liderem klasyfikacji generalnej F2.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: nie tylko świetnie skacze o tyczce. Akrobatyczne umiejętności Piotra Liska
Shwartzman, podobnie jak Schumacher, należy do akademii talentów Ferrari. Ma też wsparcie finansowe firmy SMP Racing - tej samej, która w roku 2018 przelicytowała Kubicę i umieściła Siergieja Sirotkina w Williamsie. Dlatego też Rosjanin, zwłaszcza w przypadku zdobycia tytułu mistrzowskiego w F2, będzie kandydatem do jazdy w F1.
Ferrari może znajdować się pod presją ws. Shwartzmana, bo Rosjaninem interesuje się już konkurencja. - Inteligentny, szybki, potrafi oszczędzać opony. To naprawdę wyjątkowy talent - powiedział "F1 Insider" Helmut Marko, doradca Red Bull Racing ds. motorsportu.
Warto zauważyć, że Shwartzman w tym roku debiutuje w F2, podczas gdy Schumacher startuje w tej serii drugi sezon. Tymczasem Niemiec notuje znacznie gorsze rezultaty. Wprawdzie na Węgrzech stanął na podium, ale w klasyfikacji generalnej F2 jest dopiero czwarty.
- Na pewno Mick radzi sobie lepiej niż w zeszłym roku. Ważne jest dla nas to, że w drugim sezonie startów w F2 zanotował progres. Było to już widać na Węgrzech. Jednak ciągle jest za wcześnie, aby podejmować jakiekolwiek decyzje dotyczące F1 i następnego sezonu - powiedział Mattia Binotto, szef Ferrari.
Czytaj także:
Lewis Hamilton znów atakuje ws. rasizmu
Znamy decyzje sędziów po GP Węgier. Kara dla Haasa