F1. Pirelli już wie, co zawiodło. Znane przyczyny eksplozji opon

Materiały prasowe / Pirelli Media / Na zdjęciu: pit-stop w wykonaniu Red Bulla
Materiały prasowe / Pirelli Media / Na zdjęciu: pit-stop w wykonaniu Red Bulla

Pirelli nie potrzebowało wiele czasu, by ustalić przyczyny eksplozji opon w samej końcówce GP Wielkiej Brytanii. Zdaniem włoskiej firmy, zespoły przesadziły z długością przejazdu na ogumieniu z twardej mieszanki.

Na ostatnich okrążeniach GP Wielkiej Brytanii doszło do kilku wybuchów opon - najpierw pech dopadł Valtteriego Bottasa, który stracił w ten sposób drugie miejsce w wyścigu. Następnie identyczne problemy mieli Lewis Hamilton oraz Carlos Sainz. Hamilton dojechał na feldze na pierwszym miejscu do mety, Sainz wypadł poza punktowaną dziesiątkę.

W przypadku każdego z tych kierowców trudu wyścigu nie wytrzymała lewa przednia opona, dlatego Pirelli jeszcze w niedzielę zapowiedziało śledztwo, które miało ustalić co zawiodło podczas GP Wielkiej Brytanii.

Włosi potrzebowali niespełna dwóch dni, by dojść do wniosku, że zespoły Formuły 1 po prostu przesadziły z długością przejazdu na twardej mieszance. Każdy z kierowców z czołówki F1 zjechał na pit-stop w pierwszej fazie wyścigu, gdy na torze pojawił się samochód bezpieczeństwa po wypadku Daniiła Kwiata.

ZOBACZ WIDEO: Lotos PZT Polish Tour. Paula Kania-Choduń: Tenis w końcu sprawia mi przyjemność

"Pojawienie się samochodu bezpieczeństwa na torze skłoniło niemal wszystkie ekipy do zjechania na pit-stop i tym samym wydłużenia drugiego przejazdu do ok. 40 okrążeń, co stanowiło 3/4 całej długości wyścigu na jednym z najbardziej wymagających torów w kalendarzu F1" - napisało Pirelli w oświadczeniu.

"W połączeniu ze znacznie zwiększonym tempem bolidów Formuły 1 w roku 2020 (okrążenie dające pole position w kwalifikacjach było lepsze o 1,2 s. w porównaniu do 2019) sprawiło to, że ostatnie okrążenia GP Wielkiej Brytanii były niezwykle wymagające dla opon. Działała na nie największa siła, jaką kiedykolwiek widziano w Formuły 1, w której mamy teraz do czynienia z najszybszymi pojazdami w historii tej dyscypliny" - dodał dostawca opon dla F1.

W najbliższy weekend na torze Silverstone rozegrany zostanie kolejny wyścig F1. Tym razem Pirelli dostarczy ekipom opony z bardziej miękkiej mieszanki, które zużywają się jeszcze szybciej. Ekipy muszą mieć tego świadomość, planując strategię wyścigową.

W oświadczeniu Pirelli ani słowem nie wspomniano, jakoby awarie opon w niedzielnym GP Wielkiej Brytanii były spowodowane tym, że kierowcy najechali na resztki rozbitego przedniego skrzydła z bolidu Kimiego Raikkonena. Fin miał bowiem małą przygodę w jednym z zakrętów w końcówce wyścigu. Wydaje się zatem, że tę opcję wykluczono.

Czytaj także:
Pirelli wyjaśnia sprawę wybuchów opon
Kierowcy F1 boja się koronawirusa

Komentarze (4)
avatar
Adam M. Popławski
6.08.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
zespoły wiedziały czym to grozi. podjęły ryzyko i niektórym się opłaciło. szkoda Maxa, bo chociaż był wolniejszy to mógł wygrać. 
avatar
Adam M. Popławski
6.08.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
zespoły wiedziały czym to grozi. podjęły ryzyko i niektórym się opłaciło. szkoda Maxa, bo chociaż był wolniejszy to mógł wygrać. 
avatar
papandeo
5.08.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Wyścig był przez to ciekawszy i bardziej emocjonujący w końcówce. 
avatar
Andrzej Zaleski
4.08.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Pirelli , a co mają mówić ? Stan opon jest nieustannie monitorowany przez inżynierów i kierowca wie, że musi się stosować do ich wskazówek . Strzał opony u tak wielu zawodników świadczy raczej Czytaj całość