W poniedziałek Formuła 1 opublikowała dane finansowe za drugi kwartał 2020 roku - są one fatalne. Przychody spadły do poziomu ledwie 24 mln dolarów, podczas gdy jeszcze rok temu w tym okresie wynosiły 620 mln dolarów. Wpływ na to miała pandemia koronawirusa - od kwietnia do końca czerwca 2020 roku nie odbył się ani jeden wyścig F1.
Chociaż pandemia COVID-19 ciągle trwa i przez to F1 musi organizować wyścigi bez kibiców na trybunach, to królowa motorsportu bardzo optymistycznie podchodzi do przyszłości. Formuła 1 jest bliska sfinalizowania kalendarza sezonu 2021. Ma on się składać z rekordowej liczby, 22 rund. Dokładnie tyle miała mieć również tegoroczna kampania.
- Mamy jednak świadomość, że nie jesteśmy w stanie przewidzieć przyszłości, że znajdujemy się w takiej samej sytuacji jak inni. Nie wiemy, jak będzie ewoluować sytuacja z koronawirusem - podkreślił Chase Carey, którego słowa zostały dołączone do raportu finansowego F1.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: skandaliczne zachowanie koszykarza! Potraktował rywala brutalnie
- Postaramy się o to, by zapewnić odpowiedni rozwój F1. To było naszym celem od dawna, ale koronawirus wywrócił wszelkie dotychczasowe plany do góry nogami. W tym momencie jesteśmy już na etapie planowania sezonu 2021. Zakładamy zorganizowanie 22 rund - dodał szef F1.
Biorąc pod uwagę, że z powodu pandemii koronawirusa sezon 2020 zakończy się nieco później niż zwykle, bo w drugiej połowie grudnia, możliwe jest późniejsze rozpoczęcie nowej kampanii. - Jesteśmy w stanie to zrobić. Wtedy sezon 2021 ruszy nieco później, a środek kampanii będzie nieco bardziej intensywny. Mamy pole manewru, możemy być elastyczni w tym względzie - stwierdził Carey.
Nie wiadomo jednak, czy w roku 2021 świat upora się z koronawirusem na tyle, by organizować imprezy sportowe z publicznością na trybunach. Jeśli tak się nie stanie, Formuła 1 znów dostanie po kieszeni. Promotorzy kolejnych Grand Prix nie będą w stanie płacić po 30-40 mln dolarów za prawa do wyścigu, skoro później nie odzyskają tej kwoty poprzez sprzedaż biletów.
Czytaj także:
Fatalne wyniki finansowe Formuły 1
Czy Sebastian Vettel dokończy sezon w Ferrari?