W najbliższy weekend w Formule 1 dojdzie do GP Hiszpanii. Zawody rozegrane zostaną na torze w Barcelonie, gdzie w ostatnich tygodniach przybywa chorych na koronawirusa. Z tego powodu niektóre kraje wprowadziły obowiązkową kwarantannę po powrocie z Hiszpanii. Tak jest chociażby w przypadku Wielkiej Brytanii czy Szwajcarii.
Brytyjski rząd potraktował w sposób szczególny zespoły F1, a siedzibę na Wyspach ma aż siedem z dziesięciu ekip, i pracownicy nie będą musieli poddawać się izolacji po powrocie z GP Hiszpanii. Na takie same przywileje w Szwajcarii nie może liczyć Alfa Romeo.
- Musimy wrócić do fabryki w Szwajcarii przed wyścigiem w Belgii, a to oznacza dla nas izolację - powiedział "Blickowi" Beat Zehnder, menedżer Alfy Romeo.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: płynęła ze... szklanką na głowie. Nieprawdopodobny wyczyn Katie Ledecky!
- To dla nas brutalne, ponieważ Formuła 1 osiągnęła porozumienie z rządem Wielkiej Brytanii i brytyjskie ekipy zostały wyłączone z obowiązkowej kwarantanny - dodał Zehnder.
GP Hiszpanii odbędzie się 16 sierpnia, a kolejny wyścig F1 w Belgii dopiero 30 sierpnia. Dlatego niemożliwym jest, aby po zakończeniu rywalizacji w Barcelonie personel Alfy Romeo udał się od razu na tor Spa-Francorchamps. Zehnder nie zamierza się jednak poddawać i chce negocjować zwolnienie z kwarantanny z władzami poszczególnych kantonów.
- Zatrudniamy pracowników z ośmiu kantonów, a przepisy i restrykcje w nich się różnią. W jednych regionach są lżejsze, w innych ostrzejsze. Znaleźliśmy chociażby zapis dotyczący personelu z Zurychu. Pracownicy z tego regionu mogą przyjeżdżać do fabryki, by pracować, ale muszą niemal od razu wracać do domu - zdradził menedżer Alfy Romeo.
- Wychodzi na to, że po GP Hiszpanii będę musiał zapoznać się z robieniem zakupów spożywczych w sklepie internetowym, bo wielu naszych pracowników to osoby samotne. Jak będą na kwarantannie, to nie będzie miał im kto dostarczyć zakupów - zażartował Zehnder.
Jeśli negocjacje z władzami lokalnymi zakończą się fiaskiem, Szwajcar będzie musiał tak obmyślić logistykę pracy w fabryce w Hinwil, aby część personelu pozostała w Szwajcarii i mogła pracować nad bolidem C39 po zakończeniu GP Hiszpanii. Zwłaszcza że ostatnio forma ekipy pozostawia sporo do życzenia, a sam samochód wymaga poprawek.
- Obyśmy po GP Włoch znów nie wpadli w koronawirusową pułapkę. Teraz możemy mieć tylko nadzieję, że Formuła 1 w przyszłym roku będzie bardziej normalna, że będziemy się ścigać też gdzieś poza Europą - podsumował Zehnder.
Czytaj także:
Robert Kubica pomijany w transferowych spekulacjach
Racing Point odwołał się od kary