F1. Mercedes zamieszany w aferę. Niemcy mają dość oskarżeń

Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Toto Wolff
Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Toto Wolff

Formuła 1 ciągle żyje kwestią bolidu Racing Point, który jest łudząco podobny do zeszłorocznego Mercedesa. Coraz więcej osób w padoku F1 jest przekonanych, że Niemcy przekazali konkurencji swoje dane projektowe.

Racing Point otrzymał 0,4 mln euro kary i stracił 15 punktów do klasyfikacji konstruktorów Formuły 1 za skopiowanie tylnego układu hamulcowego z zeszłorocznego bolidu Mercedesa. Jednak cały model RP20 jest łudząco podobny do konstrukcji, z jakiej Niemcy korzystali w ubiegłej kampanii F1.

Zespół z Silverstone nieustannie twierdzi, że opracował model RP20 bazując na zdjęciach szpiegowskich wykonanych w padoku F1. Jednak mało kto wierzy w te zapewnienia. Coraz częściej da się słyszeć głosy, że sam Mercedes może być zaangażowany w aferę, bo mógł on świadomie przekazać rywalowi dane projektowe.

- Skoro federacja uznała, że dany zespół jest winny i skopiował niektóre części z zeszłorocznego bolidu, to czy ekipa, która dostarczyła mu te elementy też złamała regulamin? To są pytania, które musimy stawiać - mówił parę dni temu Christian Horner, szef Red Bull Racing.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: skandaliczne zachowanie koszykarza! Potraktował rywala brutalnie

Jednak tego typu oskarżenia nie podobają się kierownictwu Mercedesa. - Gdyby chodziło w tej sprawie o coś więcej, niż kopiowanie bolidu ze zdjęć, to byśmy o tym wiedzieli. Dlatego takie komentarze to totalny nonsens. Będę stanowczo bronić naszej marki i dobrego imienia Mercedesa, jeśli ktoś będzie powtarzać takie słowa - powiedział Toto Wolff, którego cytuje "Autosport".

Zdaniem Wolffa, oskarżenia pod adresem Mercedesa to część rozgrywek politycznych w F1. - Tu nie chodzi o to, że aktualnie jesteśmy liderami stawki. Formuła 1 zawsze polegała na konkurowaniu na torze, ale też i poza nim. Toczymy pojedynki w sobotę i niedzielę, a równocześnie prowadzone są batalie polityczne z dala od torów. Sprawa z Racing Point to dla naszych rywali szansa, aby nas atakować. My mamy tu jasne stanowisko - stwierdził szef Mercedesa.

Gunther Steiner, który szefuje Haasowi, stoi na stanowisku, że im mocniej Wolff będzie zaprzeczać przekazaniu danych Racing Point, tym mocniejsze będzie przekonanie, że Mercedes zawinił w tej sprawie. - Toto używa mocnych słów i powinien to robić, bo najwyraźniej przekazali dane i projekty Racing Point, co jest niedozwolone. My współpracujemy z Ferrari, ale oni nigdy nie dali nam jakichkolwiek informacji tego typu - powiedział Steiner w "Auto Bildzie".

Zniesmaczony kopiowaniem bolidu i ostatnią aferą jest też Christian Danner, były kierowca F1, a obecnie ekspert niemieckiej telewizji. - To, co się stało z Racing Point, wykracza poza wszystko, co do tej pory widzieliśmy w F1. Alain Prost powiedział coś w stylu, że jeśli takie kopiowanie bolidu jest w porządku, to wszyscy powinniśmy się spakować i odejść z F1. Muszę powiedzieć, że zgadzam się z nim w pełni. W tym sporcie chodzi o to, by być kreatywnym i samemu wymyślać pewne rozwiązania, a nie kopiować to, co zrobili inni - powiedział Danner w Sport1.

Czytaj także:
Ferrari zostaje w F1 na lata 2021-2025
Senna najszybszym kierowcą wszech czasów, Kubica 18.

Komentarze (1)
avatar
dejacek
19.08.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
nieważne czy oni ukradli czy ich okradziono- ważne że byli w tą kradzież zamieszani