W ostatnich latach Haas nie dokonywał zbyt wielu roszad w składzie swojego zespołu. W efekcie Kevin Magnussen i Romain Grosjean dostawali kolejne szanse, nawet po słabych sezonach. Z końcem obecnej kampanii sytuacja może jednak ulec zmianie. Gunther Steiner nie wyklucza bowiem zmian i zakontraktowania nowych kierowców.
Zdaniem Johna Nielsena, przesądzone jest to, że Amerykanie wymienią choć jednego kierowcę po sezonie 2020. - Tak to wygląda. Moim zdaniem, padnie na Grosjeana, który musi odejść. Jeśli Kevin nie ma innych opcji, to musi tam zostać, bo inaczej nie będzie go w ogóle w F1 - ocenił były zwycięzca wyścigu 24h Le Mans w gazecie "BT".
Nielsen podkreślił przy tym, że Haas to dla Magnussena "złe miejsce pod względem mentalnym". Musi się bowiem ścigać bolidem, który odstaje od reszty stawki i nie daje większych nadziei na punkty. - To zła sytuacja dla niego. Z jednej strony, pewnie chce nadal być kierowcą F1. Z drugiej, raczej jest niezadowolony z miejsca, w którym się znajduje - ocenił były duński kierowca.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Lewis Hamilton zaskoczył sprzątaczkę. Tego się nie spodziewała
Duńczyk uważa, że Magnussen popełnił błąd, gdy przedłużał ostatnim razem umowę z amerykańskim zespołem. - Myślę, że został tam zbyt długo i to jest problem. Jednak dopóki nie otworzą się przed nim drzwi w innej ekipie, to musi być wierny Haasowi - stwierdził.
Kevin Magnussen pojawił się w F1 roku 2014 jako kierowca McLarena. W kolejnym był już tylko rezerwowym stajni z Woking, po czym przeniósł się na jeden sezon do Renault. Od roku 2017 jest związany z Haasem. Biorąc pod uwagę sytuację na rynku transferowym F1, jeśli Amerykanie podziękują mu za współpracę, będzie to dla niego oznaczało najpewniej koniec przygody z F1.
Atutem Magnussena jest wsparcie sponsorskie. Firma Jack&Jones, należąca do duńskiego miliardera, Andersa Holcha Povlsena. Rocznie przelewa on na konto Haasa ok. 6-7 mln euro w zamian za starty rodaka w tej ekipie F1.
Czytaj także:
Kwarantanna w Melbourne. GP Australii może zmienić lokalizację
250 lekarzy i pielęgniarek na GP Włoch. To nagroda za walkę z koronawirusem