Organizatorzy GP Australii mają zapewnione w kontrakcie z Formułą 1, że ich runda będzie otwierać sezon. Gdy w marcu tego roku stawka F1 udała się na Antypody, na świecie zaczynała szaleć pandemia koronawirusa. Po wykryciu COVID-19 u mechaników McLarena doszło do ogromnej awantury, po której F1 odwołała wyścig, a następnie przerwała rywalizację na kilka miesięcy.
Obecnie sezon 2020 w F1 trwa w najlepsze, a właściciele królowej motorsportu pracują nad przyszłorocznym kalendarzem. I znów mają kłopot z GP Australii. W Melbourne, gdzie mieści się tor Albert Park, wprowadzono powszechną kwarantannę. Wszystko z powodu wzrostu zachorowań na koronawirusa. Dodatkowo o sześć miesięcy przedłużono obowiązywanie stanu wyjątkowego.
Dlatego obecnie nikt nie jest w stanie zagwarantować F1, że GP Australii w Melbourne dojdzie do skutku. Ze względu na finanse i PR, Formuła 1 nie może sobie pozwolić na kolejną wpadkę, jaką byłoby podróżowanie na Antypody i następnie odwołanie zawodów w ostatniej chwili.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: skandaliczne zachowanie koszykarza! Potraktował rywala brutalnie
Szansę chce wykorzystać niedawno powstały tor The Bend Motorsport Park, który zlokalizowany jest w odległości 100 kilometrów od Adelajdy. Pomysł organizacji wyścigu F1 w tym miejscu poparł już premier stanu Południowa Australia, Steven Marshall. Zaznaczył przy tym, że samorząd nie może wydać na to "wiadra gotówki".
- Przyjrzymy się każdej opcji, jeśli chodzi o ściąganie najważniejszych imprez do naszego regionu. Organizowanie takich wydarzeń, które promują region i powodują spore wzrosty gospodarki, jest dokładnie tym czego szukamy w tej chwili - powiedział Marshall, którego cytuje agencja GNN.
Sam Shanin, który zarządza torem w Południowej Australii, jest gotów przyjąć na wyścigu F1 10 tys. kibiców. To niewiele w porównaniu do pojemności obiektu w Melbourne, ale też należy pamiętać, że mamy pandemię koronawirusa i wpuszczanie 100 tys. fanów na trybuny nie jest wskazane.
- Jeśli okaże się, że GP Australii nie może się odbyć w Melbourne, to będziemy w dobrym położeniu. Nie zamierzamy przepłacać czy licytować się o wyścig F1. Po prostu informujemy, że Południowa Australia jest gotowa i ma fantastyczny tor - zapowiedział premier Marshall.
Obecnie tor nie spełnia jednak wszystkich wymogów bezpieczeństwa, więc goszczenie F1 byłoby na nim niemożliwe. Jego szefowie zapewniają jednak, że jest to jedynie kwestia drobnych prac kosmetycznych.
Czytaj także:
Alfa Romeo rusza po Micka Schumachera
Ferrari musi myśleć o gruntownych zmianach