Pierre Gasly w ubiegłą niedzielę odniósł pierwsze zwycięstwo w karierze w Formule 1. Doszło do niego ledwie rok po tym, jak Red Bull Racing zrezygnował z jego usług i zdegradował go do Toro Rosso. W nowym otoczeniu Gasly był w stanie już dwukrotnie stanąć na podium - najpierw w GP Brazylii w roku 2019, a teraz doszła do tego wygrana w GP Włoch.
Wygrana Gasly'ego zbiegła się w czasie z problemami Alexandra Albona w Red Bull Racing. Taj krytykowany jest za to, że nie potrafi dotrzymać kroku w "czerwonych bykach" Maxowi Verstappenowi. Spotyka go dokładnie to samo, co ponad rok temu Gasly'ego.
Czy możliwa jest zatem kolejna wymiana w szeregach Red Bulla? - Myślę, że jestem gotowy na powrót, ale to nie ja powinienem dzwonić w tej sprawie. Mogę tylko czekać na telefon. Jedyną rzeczą, jaką zrobiłem od momentu degradacji, to skupienie się na sobie. Chciałem pokazać, co potrafię - powiedział Gasly w rozmowie z "Motorsportem".
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: skoczył nie w Wiśle, a... do wody! Efektowne salto Karla Geigera
- Kiedy dostaję do ręki odpowiednie narzędzia, potrafię pokazać się z dobrej strony, co widzieliśmy na Monzy. Naprawdę cieszę się z tego występu. Nie mówię też chociażby o Brazylii w sezonie 2019. Chodzi mi o to, że w większości wyścigów jesteśmy dość mocni. Notujemy udane kwalifikacje i wyścigi. Zobaczymy, co się stanie ws. mojej przyszłości - dodał Gasly.
Obecnie Red Bull Racing nie potwierdził jeszcze swojego składu na sezon 2021. Ważny kontrakt do końca 2023 roku ma jedynie Max Verstappen, dlatego jedno miejsce w szeregach stajni z Milton Keynes pozostaje wolne.
Gasly wygrywając na Monzy nawiązał do historii, jaka wydarzyła się w roku 2008, gdy po wygraną w GP Włoch sięgnął niedoświadczony wówczas Sebastian Vettel. Wtedy w F1 też mówiło się o ogromnej niespodziance. - W Toro Rosso przez lata było wielu świetnych kierowców. Jestem szczęśliwy, że jestem jednym z dwóch, którym udało się wygrać. Myślę, że dobre rezultaty powinny być czymś nagrodzone, ale zobaczymy, co się stanie - podsumował Gasly.
Czytaj także:
DTM. Coś drgnęło w jeździe Roberta Kubicy
Bolid Alfy Romeo rusza w Polskę