Toto Wolff ciągle nie przedłużył kontraktu z Mercedesem. Obecna umowa wygasa z końcem 2020 roku. Kilka tygodni temu Wolff zapewniał, że jego przyszłość jest związana z niemiecką marką, ale niekoniecznie nadal musi zajmować stanowisko szefa zespołu Formuły 1.
Wolff tłumaczył, że chciałby zająć wyższą pozycję kierowniczą w firmie, która nie będzie wymagała od niego pojawiania się na każdym wyścigu F1. Dzięki temu Austriak mógłby spędzić więcej czasu z rodziną.
Chociaż od tamtych wypowiedzi Wolffa minęło nieco czasu, Austriak nadal nie osiągnął porozumienia z firmą. Zapewnił jednak, że pozostanie w Mercedesie na rok 2021.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Lewis Hamilton zaskoczył sprzątaczkę. Tego się nie spodziewała
- Uwielbiam ten zespół i fantastycznie dogaduję się z szefem całej grupy Daimler, Olą Kalleniusem. Myślę, że Mercedes to moje miejsce. Osiem lat pracy w roli szefa zespołu zbiera jednak swoje żniwo. Dlatego ciągle się zastanawiam, co powinienem zrobić - powiedział Wolff, którego cytuje "Motorsport".
- Ważne jest, aby podjąć decyzję właściwą dla mnie i mojej rodziny. Możecie być jednak pewni, że będę zaangażowany w działalność Mercedesa w roku 2021 w taki czy inny sposób - dodał Austriak.
Nowego kontraktu z Mercedesem nie podpisał też Lewis Hamilton, ale jak podkreśla "La Gazetta dello Sport", obie sprawy nie są połączone. W przypadku Hamiltona ważna jest kwestia długości umowy i jego zarobków. Zwłaszcza że w dobie kryzysu wywołanego koronawirusem firmy dążą do cięć wydatków.
- Moje relacje z Lewisem są bardzo mocne. Jesteśmy przyjaciółmi. Jednak gdybym zdecydował się odejść, on nadal odnosiłby zwycięstwa, bo w Mercedesie jest wielu dobrych ludzi. To działa w dwie strony. Gdyby on zrezygnował, to nie znaczy, że Mercedes od razu przegrałby mistrzostwa, bo ma najlepszych kierowców - podsumował Wolff.
Wolff objął stery w Mercedesie w roku 2014. Od tego momentu zespół wygrał wszystkie możliwe tytuły mistrzowskie w F1 - sześć razy z rzędu sięgał po zwycięstwa w klasyfikacjach konstruktorów i kierowców.
Czytaj także:
DTM. Coś drgnęło w jeździe Roberta Kubicy
Bolid Alfy Romeo rusza w Polskę