Toto Wolff i Lewis Hamilton od lat żyją w przyjacielskich relacjach. To właśnie Austriak uczynił z Mercedesa potęgę Formuły 1 i równocześnie sprawił, że Hamilton stał się jednym z bardziej utytułowanych kierowców w historii F1. Wszystko wskazuje jednak na to, że pewna era się kończy. Wolff jest coraz bliżej porzucenia stanowiska szefa Mercedesa.
Umowa Austriaka wygasa z końcem 2020 roku i Wolff myśli nad tym, by zająć inne stanowisko w firmie. 48-latek ma dość ciągłych podróży po świecie i spędzania czasu z dala od rodziny. Zwłaszcza że jego żona Susie szefuje jednej z ekip Formuły E i również rzadko bywa w domu.
Plany Wolffa nie będą mieć większego wpływu na decyzję Lewisa Hamiltona, o czym zapewnił aktualny mistrz świata F1. - Zespół jest złożony z wielu osób. Mercedes zatrudnia jakoś 2 tys. ludzi czy coś koło tego. Ekipa nie zależy zatem tylko od Wolffa. To nie jest czynnik, który decyduje o tym czy zostanę w Mercedesie, czy nie - powiedział 35-latek, którego cytuje "Motorsport".
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: płynęła ze... szklanką na głowie. Nieprawdopodobny wyczyn Katie Ledecky!
- Rozwijałem się razem z tym zespołem. To właśnie ekipa i ci ludzie są siłą Mercedesa. Tu nie chodzi o jednostki - dodał Hamilton.
Kontrakt Hamiltona z Mercedesem również wygasa z końcem 2020 roku. Biorąc jednak pod uwagę sytuację na rynku F1 i zapowiedzi Brytyjczyka, który chce zostać w stawce co najmniej do końca sezonu 2023, jest on wręcz skazany na dalszą współpracę z niemieckim gigantem.
- Każdy musi robić dla siebie to, co najlepsze. Toto też musi decydować o tym, co jest najlepsze dla jego kariery. W pewnym momencie każdy musi usiąść, przemyśleć pewne sprawy, porozmawiać z rodziną, pomyśleć o marzeniach. Razem zrobiliśmy już tak wiele w ostatnich latach - stwierdził Hamilton.
- Mam nadzieję, że zostanie w Mercedesie, bo fajnie się z nim pracuje, dobrze się z nim negocjuje kontrakty. Miewaliśmy wzloty i upadki, dlatego jestem mu wdzięczny za wszystko. Będę go wspierać, niezależnie od decyzji - podsumował Hamilton.
Czytaj także:
Pierre Gasly okradziony. Straty są spore
Mercedes gotów zostać w F1