F1. Toto Wolff murem za Lewisem Hamiltonem. "Naciągane kary"

WP SportoweFakty / Mercedes / Na zdjęciu: Toto Wolff
WP SportoweFakty / Mercedes / Na zdjęciu: Toto Wolff

Toto Wolff stanął w obronie Lewisa Hamiltona, po tym jak otrzymał on dwie kary podczas GP Rosji. Szef Mercedesa uznał, że obie były "naciągane". - Błędy zdarzają się każdemu - mówi Wolff.

Lewis Hamilton nie wygrał GP Rosji, w czym przeszkodziły mu kary otrzymane od sędziów. Brytyjczyk za dwa próbne starty wykonane w niewłaściwym miejscu musiał w trakcie wyścigu zatrzymać się na 10 s. w alei serwisowej. Kierowca Mercedesa decyzję sędziów nazwał "śmieszną" i "absurdalną".

Mercedes o rozpoczęciu dochodzenia przeciwko Hamiltonowi dowiedział się jeszcze przed startem wyścigu. Dlatego Toto Wolff i dyrektor sportowy Ron Meadows udali się na spotkanie z sędziami. W trakcie jego trwania Wolff miał apelować do stewardów, by nie karać kierowcy i zespołu za dość błahą sytuację.

- Błędy popełniamy razem. To nie jest błąd zespołu czy Lewisa. Nie chciałbym nikogo wskazywać palcem, bo nigdy tego nie robiłem. Byliśmy z Ronem u sędziów i ich stanowisko było jasne. Lewis nie ruszał z właściwego miejsca. W notatce dyrektora wyścigowego F1 nie ma jednak wzmianki o tym, jakie miejsce jest właściwe do wykonania próbnego startu. W regulaminie też tego nie ma. Dlatego nie zgadzamy się z tą karą - powiedział "Motorsportowi" Toto Wolff.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co czuje Kubica, gdy ściga się w DTM? Zobacz film z wnętrza BMW

- Jesteśmy już po wyścigu, ale możemy debatować ws. kary. Nie zmienia to jednak faktu, że musimy przyjąć ten cios. Musimy iść dalej. Nie jestem zadowolony z decyzji sędziów, bo kara jest naciągana. Jednak zawsze będę szanować ich pracę, nawet jeśli nie będziemy się zgadzać - dodał szef Mercedesa.

Przed GP Rosji dyrektor wyścigowy F1 Michael Masi mówił kierowcom, z którego miejsca można wykonywać próbne starty na torze w Soczi. Zdaniem Wolffa, w notatce sporządzonej przez Masiego nie było jednak wzmianki o konkretnej lokalizacji.

- Z notatek dyrektora wynika, że trzeba się ustawić po prawej stronie od świateł na wyjeździe z pit-lane. I tak też się stało - stwierdził Austriak.

- Rzeczy nie są czarno-białe i można przepisy różnie interpretować. Grunt to zachowanie zdrowego rozsądku. W wyścigu nałożono na Lewisa karę za wykroczenia, jakie popełnił on przed jego rozpoczęciem. Pojawił się argument, że zyskał w ten sposób przewagę. To nieprawda, bo w tym miejscu nie było dodatkowej przyczepności - podsumował Wolff.

Czytaj także:
Sędziowie odpowiadają na zarzuty Lewisa Hamiltona
Kierowcy F1 kwestionują system karny

Komentarze (0)