Alexander Albon trafił do Red Bull Racing w połowie sezonu 2019. Młody Taj został awansowany do głównej ekipy kosztem Pierre'a Gasly'ego, który zawodził oczekiwania szefów. O ile pierwsze występy Albona w bolidzie Red Bulla były obiecujące, o tyle rok 2020 przyniósł u niego lepsze i gorsze momenty.
Albon nie jest w stanie trzymać równego tempa i dotrzymywać kroku Maxowi Verstappenowi. Dlatego Red Bull nie wyklucza, że podziękuję 24-latkowi za współpracę. Kluczowe dla jego losów będą dwa najbliższe wyścigi Formuły 1.
- Chcemy, aby Alex zajął miejsce w bolidzie obok Maxa w roku 2021. Chcemy, żeby pokazał nam swoimi występami, że nie musimy szukać alternatywy. Wszyscy w zespole liczą, że Alex pokaże na co go stać - powiedział Sky Sports Christian Horner, szef Red Bull Racing.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: niewiarygodna wymiana! Wybiegł poza kort, wrócił i... Zobacz koniecznie
- Alex miał kilka trudnych momentów, ale myślę, że w GP Portugalii ma szansę wrócić na swój dawny poziom. Wyścig na Imoli też będzie dla niego ważny. Musi tam pokazać się z mocnej strony od samego początku. Na tym się skupiamy, to jest nasz cel - dodał Horner.
Albon w tym roku zdobył 64 z 211 punktów całego zespołu. - Jest bardzo lubiany w ekipie, ale potrzebujemy dwóch równych kierowców, aby móc walczyć z Mercedesem. Takie są fakty - stwierdził szef Red Bulla.
Jeśli Red Bull zdecyduje się zakończyć współpracę z Albonem, najprawdopodobniej poszuka nowego kierowcy poza swoim środowiskiem. W grę wchodzą transfery Nico Hulkenberga albo Sergio Pereza. Obaj na razie nie mają kontraktów na rok 2021 w F1.
Horner wykluczył bowiem, aby w przyszłym sezonie do Red Bulla trafił któryś z obecnych kierowców Alpha Tauri. Decyzja Brytyjczyka nie dziwi, bo startujący w siostrzanej ekipie Pierre Gasly i Daniił Kwiat mieli już swoje szanse w "czerwonych bykach". - Na dodatek Alpha Tauri jest zadowolone ze swoich kierowców. My chcemy nadal stawiać na Alexa, ale jeśli będziemy musieli poszukać innego rozwiązania, to trzeba będzie wyjść poza pulę zawodników Red Bulla - podsumował Horner.
Czytaj także:
Środowiska LGBT protestują przeciwko Witalijowi Pietrowowi
Sergio Perez pewny swojej przyszłości