George Russell miał szansę na zdobycie pierwszego punktu w karierze w Formule 1. W końcówce GP Emilia Romagna 22-latek znajdował się na dziesiątym miejscu w stawce, po czym jadąc za samochodem bezpieczeństwa wypadł z toru i uderzył w bandy ochronne.
Jak ustalił portal RaceFans.net, Russell nadal jest dotknięty tym, co wydarzyło się na torze Imola i skalą jego błędu. Dlatego kierowca z King's Lynn napisał list do pracowników Williamsa. W ten sposób zapragnął złożyć "szczere przeprosiny" i zdradził, że od kilkudziesięciu godzin mocno przeżywa swój kuriozalny wypadek.
"Był tylko jeden powód, dla którego mieliśmy w ten weekend szansę na zdobycie punktów. Stało się tak dlatego, że każdy z wad daje z siebie ponad 100 proc. i pcha bolid Williamsa do granic możliwości. Tydzień po tygodniu" - napisał Russell w liście.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: niewiarygodna wymiana! Wybiegł poza kort, wrócił i... Zobacz koniecznie
Russell dodał w swoim liście, że Williams mógłby "osiągnąć wynik" w GP Emilia Romagna, gdyby tylko zachował się bardziej odpowiedzialnie. "Najmocniej żałuję, że nie udało mi się uniknąć zderzenia ze ścianą, że nie przywiozłem do mety punktu lub dwóch" - dodał kierowca Williamsa.
Chociaż Russell nie zdobył jeszcze w swojej karierze w F1 ani jednego punktu, a i Williams ma zerowy dorobek w sezonie 2020, to Brytyjczyk nie zmieni swojego nastawienia. - "Jesteśmy kierowcami. Nie jesteśmy tutaj po to, by bezpiecznie wozić się do mety. Ścigamy się, aby przekraczać granice. Czasem to powoduje ogromne rozczarowania, ale gdy zdejmiemy nogę z gazu i zaczniemy działać na 95 proc., to równie dobrze możemy zostać w domu" - podkreślił w liście Russell.
Wpadka Russella oznacza, że nadal ostatnim zdobywcą punktu dla Williamsa w F1 jest Robert Kubica. Polak został sklasyfikowany na dziesiątym miejscu w GP Niemiec na torze Hockenheim.
"Wszyscy wiemy, że mamy bolid, który trzeba trzymać na granicy, a czasem nawet ją przekroczyć, aby walczyć o punkty. Czuję, że powoli zbliżamy się do celu, jakim jest zdobycie punktu. Zbliżamy się powoli, ale regularnie. Nie poddamy się. Przyszłość zespołu rysuje się w jasnych barwach" - podsumował Russell.
Czytaj także:
"Zabijanie wyścigów". Ostre słowa kierowców F1
Lewis Hamilton i koniec kariery. Blef ze strony mistrza świata?