W minioną niedzielę Lewis Hamilton zapisał się w historii Formuły 1, zostając po raz siódmy w karierze mistrzem świata. Wyrównał tym samym osiągnięcie Michaela Schumachera. Biorąc pod uwagę plany Brytyjczyka na przyszłość, już w przyszłym roku może się on znaleźć na czele klasyfikacji wszech czasów.
Ostatni sukces kierowcy Mercedesa sprawił, że grupa posłów oraz działacze Brytyjskiej Federacji Motorowej napisali list do premiera Borisa Johnsona. Stwierdzili w nim, że Hamilton powinien znaleźć się na publikowanej co Nowy Rok liście kandydatów do tytułu szlacheckiego.
Jak zauważył też "Motorsport", oficjalne konto rodziny królewskiej na Twitterze w ubiegłą niedzielę pogratulowało Hamiltonowi jego sukcesu. Czy zatem 35-latek jest kandydatem do tytułu szlacheckiego? Czy wkrótce przed jego nazwiskiem imieniem znajdzie się dopisek "sir"?
ZOBACZ WIDEO: Radosław Majdan nie skreśla Jerzego Brzęczka. "Mecz z Włochami mnie zmartwił"
Sam zainteresowany bagatelizuje ten temat. - Kiedy myślę o tym zaszczycie, przypomina mi się mój dziadek, który służył na wojnie. Myślę o sir kapitanie Tomie, który dopiero niedawno otrzymał tytuł szlachecki, a czekał na to sto lat. Są ludzie, którzy prowadzą szpitale. Pielęgniarki i lekarze, którzy ratują życie w najtrudniejszych czasach. To są niedoceniani bohaterowie. Ja nie patrzę na siebie w takich kategoriach - powiedział Hamilton, którego cytuje "Motorsport".
- Nigdy nikogo nie uratowałem. Tytuł szlachecki to niesamowity zaszczyt, jaki spotkał niewielką grupę ludzi. Mogę tylko powiedzieć, że stojąc na podium i słysząc hymn Wielkiej Brytanii, jestem bardzo dumny. Bycie Brytyjczykiem to dla mnie powód do dumy - dodał aktualny mistrz świata F1.
Hamilton słynie z tego, że nie tylko odnosi kolejne sukcesy na torach, ale też wykorzystuje swoją popularność, by promować akcje charytatywne czy też działania na rzecz ochrony środowiska. W ostatnich miesiącach stał się też zwolennikiem ruchu Black Lives Matter i mocno zaangażował się w walkę z rasizmem.
- W tym sporcie wciąż jest wiele do zrobienia. Nie możemy być tak uparci. Musimy otworzyć nasze umysły i dążyć do tego, by ten świat był bardziej równy i sprawiedliwy. Nie przestanę o to walczyć - stwierdził Hamilton.
Co ciekawe, temat tytułu szlacheckiego dla Hamiltona podoba się młodemu pokoleniu kierowców F1 z Wielkiej Brytanii. - Osiągnął w sporcie tak wiele, jak żaden inny Brytyjczyk. W samej F1 tylko jedna osoba dokonała przed nim takich rzeczy. Michael Schumacher. Lewis działa też poza torem. Wielu innych sportowców za swoje osiągnięcia dostawało już tytuły szlacheckie, więc nie widzę powodu, dla którego on miałby go nie otrzymać - ocenił Lando Norris, kierowca McLarena.
- Dobrze jest też, gdy dzieci, które chcą się zacząć ścigać, a nie wiedzą zbyt wiele o wyścigach, widzą kogoś takiego jak Lewis. Mogą się nim inspirować, próbować go naśladować - dodał Norris.
Czytaj także:
Koronawirus może zabić Formułę 1
Kluczowa zmiana w F1 po latach