W środę z Argentyny dotarła bardzo smutna wiadomość - zmarł Diego Armando Maradona. Wybitny piłkarz miał 60 lat. Maradonę zaczęli żegnać najwięksi futbolu - Pele, Cristiano Ronaldo czy Lionel Messi. W jego ojczyźnie wprowadzono trzydniową żałobę narodową, co nie powinno dziwić, biorąc pod uwagę, że Maradona ma w Argentynie status Boga.
Kondolencje popłynęły też ze świata motorsportu, bo choć nie jest to powszechnie znany fakt, Maradona często gościł na wyścigach i rajdach. Niewiele brakowało, a Argentyńczyk w roku 1987 poprawiłby bolid Formuły 1.
Diego Maradona i jego związki z motorsportem
Na przestrzeni lat wielu sportowców spoza F1 dostawało szansę poprowadzenia bolidu królowej motorsportu. Najczęściej zaszczyt ten spotykał motocyklistów z MotoGP - choćby Valentino Rossiego czy Marca Marqueza. To o tyle naturalne, że wielu z nich jest świadomych przeciążeń działających na kierowców, ma obycie ze sporymi prędkościami. Z piłkarzami jest inaczej - wielu z nich kontrakty zabraniają uprawiania ekstremalnych sportów, w tym jazdy bolidem F1.
Niewiele jednak brakowało, a Diego Maradona pod tym względem mógł być pozytywnym wyjątkiem. Był rok 1987. Maradona grał dla SSC Napoli i miał walczyć o Puchar Włoch, podczas gdy Williams złożył mu zaskakującą ofertę. Ekipa z Grove zaproponowała Argentyńczykowi test bolidu F1. Ten miał pozytywnie zapatrywać się na taką opcję, ale "nie" powiedział jego klub. Napoli bało się, że Maradona wskutek jazdy bolidem dozna kontuzji i wypadnie z gry w kluczowych meczach.
Maradona bywał jednak w padoku F1, będąc zapraszanym na wyścigi przez zespoły i organizatorów Grand Prix. Kilkukrotnie spotykał się z Michaelem Schumacherem czy Nikim Laudą. Szczególnie upodobał sobie GP Monako, na którym pojawiał się najczęściej. To zresztą było w jego stylu - nieprzypadkowo o wyścigu w księstwie mówi się jako o "perle w koronie F1".
W roku 2014 "El Diez", jak nazywano Maradonę, mieszkał w Dubaju. Wziął wtedy udział w charytatywnym meczu piłki nożnej z przedstawicielami sportów motorowych. Razem z nim zagrał m.in. Fernando Alonso.
Diego Maradona w roli pilota rajdowego
Chociaż Diego Maradona nigdy nie poprowadził bolidu F1, to przeżył jednak emocje związane z rywalizacją na trasach rajdowych WRC. W sezonie 2008 miał przyjemność zasiąść na prawym fotelu obok Sebastiena Loeba tuż przed Rajdem Argentyny.
- To było fantastyczne. Ten gość sprawia, że jazda rajdówką wydaje się być tak prosta. Pozwolił mi w pełni cieszyć się tą chwilą. Jeszcze przed wyjazdem na trasę wiedziałem, że Loeb jest dobry. Teraz wiem, że jest fantastyczny - mówił Maradona, po tym jak zaliczył 4,5-kilometrowy odcinek testowy w roli pilota legendy WRC.
- Loeb sprawił, że czułem się komfortowo. Nie obawiałem się o to, co robi za kierownicą. Nawet kiedy oddycha, to widać, że mamy do czynienia z prawdziwym mistrzem. Kiedy patrzysz mu w oczy, nie widać strachu. To jest niebywały kierowca - dodawał legendarny piłkarz.
W roku 2008 Diego Maradona pojawił się też na GP San Marino w MotoGP, by wspólnie z Valentino Rossim świętować jego tytuł mistrzowski. Dla włoskiego motocyklisty tamte chwile były jednymi z ważniejszych w życiu. Rossi, jak każdy Włoch, jest zakochany w piłce nożnej. Maradonę uznaje za najlepszego piłkarza w historii.
- Zawsze jest miło wrócić do Włoch i zobaczyć Valentino w otoczeniu tysięcy jego fanów. Dla mnie to zaszczyt. Rossi zapisał się w historii MotoGP i nie chciałem przegapić tego, jak zdobywa kolejny tytuł mistrza świata - mówił wtedy Maradona.
Gdy siedem lat później MotoGP dotarło do Argentyny, a Rossi świętował zwycięstwo na torze Termas de Rio Hondo, zdecydował się na niebywały gest. Wszedł na najwyższy stopień podium ubrany w koszulkę reprezentacji Argentyny z numerem 10 i nazwiskiem Maradony.
W środę Rossi przypomniał kibicom obrazki z tamtego wyścigu. Euforia w boksie Yamahy na widok Maradony była ogromna. "Oto, co wydarzyło się, gdy ludzie zobaczyli Maradonę. Niezapomniany Diego" - napisał krótko dziewięciokrotny mistrz świata.
Czytaj także:
Praca zdalna wkracza do Formuły 1
Rodacy nie docenili Lewisa Hamiltona
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: absurdalna sytuacja w polskiej lidze. Koszmarny babol sędziego!