- Jestem zniesmaczony i zażenowany - powiedział Daniel Ricciardo, który jako jeden z pierwszych grzmiał na Formułę 1 za to, że podczas transmisji telewizyjnej pokazano sporo powtórek z wypadku Romaina Grosjeana. Francuz przez kilkadziesiąt sekund znajdował się w płonącym bolidzie i początkowo nie było wiadomo, co w ogóle wydarzyło się na pierwszym okrążeniu GP Bahrajnu.
Gdy stało się jasne, że Grosjean uniknął poważnych obrażeń, Formuła 1 pokazała nie tylko samo uderzenie w bariery i eksplozję bolidu, jak i moment gdy 34-latek wyskakuje z płonącego bolidu.
Rzecznik prasowy F1 nie zgadza się jednak z krytyką. - Po pierwsze, w Formule 1 nie chodzi o rozrywkę. Są odpowiednie procedury i protokoły przygotowane na taką sytuację i były one stosowane, zanim podjęto decyzję o pokazaniu powtórek telewizyjnych - powiedział oficer prasowy F1 "Motorsportowi".
ZOBACZ WIDEO: Rafał Haratyk znokautowany na gali ACA 114 w Łodzi. Zobacz zwycięskie ciosy Nikoli Dipczikowa
- Po wypadku wszelkie ujęcia z kokpitu, pokładu bolidu czy nakręcone przez helikopter są odcinane. Istnieje bezpośrednie połączenie między kontrolą wyścigu F1 a centrum odpowiedzialnym za transmisję. Żadne nagranie nie jest wyświetlane, dopóki nie zostanie potwierdzone, że kierowca jest cały i zdrowy - dodał rzecznik prasowy F1.
Jak podkreślają przedstawiciele królowej motorsportu, z powtórkami wypadku wstrzymano się do momentu, w którym dyrekcja nie wydała odpowiedniej zgody. - Dlatego najpierw pokazano Romaina zabieranego do karetki, to jak zdejmuje kask - wyjaśnił oficer prasowy F1.
- Żadne powtórki wypadku nie są pokazywane do momentu, gdy nie nadejdzie odpowiednia zgoda z kontroli wyścigu i FIA. Gdy mieliśmy informację, że kierowca jest cały, to zaczęto pokazywać ujęcia z wypadku. Ważne jest, aby widz i kibic obejrzał to wszystko z eksperckim komentarzem w telewizji, bo dzięki temu mówi się o bezpieczeństwie w F1, systemie Halo, wprowadzanych poprawkach - podsumował rzecznik F1.
Głos ws. prezentowania wielu powtórek z wypadku Grosjeana zabrał też Gunther Steiner. - Tutaj zawsze pojawią się dwie opinie. Moim zdaniem, skoro wszystko zakończyło się szczęśliwie i nic złego się nie stało, to dlaczego Formuła 1 miałaby tego nie pokazywać? - zapytał na łamach "Motorsportu" szef Haasa.
- To był poważny wypadek, to fakt. Jednak wszystko się dobrze skończyło. Chcieliśmy jak najszybciej przekazać kibicom, że wszystko jest dobrze. W takiej sytuacji trudno się skontaktować z rodziną, przyjaciółmi i ludźmi, którzy go znają. Dlatego poprzez powtórki telewizyjne wysłaliśmy jasny sygnał, że Romainowi nic się nie stało - dodał Steiner.
- Obrazki, gdy Romain wyskakuje z płonącego bolidu może były dramatyczne, ale finał sprawy był szczęśliwy. Dopóki tak jest, nie mam z tym problemu. Z pewnością, jeśli wydarzy się coś złego, to nie należy tego pokazywać. Jestem tego pewien. Nie jestem ekspertem od etyki telewizyjnej, ale moim zdaniem nie pokazano w tej sytuacji niczego niestosownego - podsumował szef Haasa.
Czytaj także:
Kierowcy F1 wstrząśnięci wypadkiem Grosjeana
Informacje ws. zdrowia Grosjeana. Noc spędził w szpitalu